Już o godz. 8.30 nie można było nigdzie w Przemyślu kupić gazety, która z pierwszej strony "krzyczała", że poselska para oczekuje dziecka. Niektórzy się oburzali na posła, inni - na gazetę. - Na plakatach wyborczych z rodziną się pokazywał, a tu dziecko innej posłance zrobił? Wstyd! - starszy pan nie usiadł nawet na ławce, by spokojnie przeczytać o cudzym życiu prywatnym. - To pan się powinien wstydzić - zauważyła spokojnie młoda kobieta. - Starszy człowiek, a plotki go interesują i głupoty - dodała. To naprawdę takie ciekawe? Jak się można dowiedzieć z dziennika, związek posłanki Błochowiak (35 l.) i pochodzącego z Przemyśla posła Pomajdy (40 l.) trwa już od pewnego czasu, tyle że para go ukrywała, teraz przestała. Informację o tym, że są szczęśliwą parą i oczekują potomka, miała potwierdzić gazecie sama Anita Błochowiak. - No i co to takiego, żeby taką sensację z tego robić?- zapytał retorycznie pewien przemyślanin. - Poseł czy posłanka to nie ludzie? Zakochać się nie mogą? Jak można komuś tak "w pościeli grzebać" , kultury trochę - skomentował artykuł w dzienniku. - E tam, publiczna osoba jest, to musi się liczyć z tym, że i jego życie prywatne ludzi interesuje - wyraziła inne zdanie przemyślanka w średnim wieku. Posłowie też są ludźmi Sam Wojciech Pomajda, z którym skontaktowaliśmy się wczoraj telefonicznie, rozmawiał z naszym dziennikarzem chętnie i nie uchylał się od komentarza. - No cóż, lato jest, sezon ogórkowy, to i tego rodzaju gazety zajmują się takimi właśnie "sensacjami" - stwierdził pogodnie. - Ani to sprawa polityczna, ani gospodarcza, ani z działalnością sejmową związana, po prostu bardzo prywatna. Brukowce dość długo wokół nas "węszyły" - przyznał z uśmiechem. - Jesteśmy posłami, ale także po prostu ludźmi, mamy prawo do prywatnego życia, uczuć i emocji - powiedział Pomajda. - Pozywać nikogo nie zamierzam, nieprawdy nikt o mnie nie napisał - podsumował poseł SLD. MONIKA KAMIŃSKA