Sprawa miała swój początek przed kilkoma dniami, kiedy dyrektor oddziału jednego z rzeszowskich banków w swoim domu pod Rzeszowem odebrał list. W nim anonimowy nadawca żądał pieniędzy. Groził, że w przypadku odmowy lub powiadomienia policji zrobi krzywdę jemu lub jego najbliższym. Dyrektor nie dał się zastraszyć szantażystom i skontaktował się z policją. W tym samym czasie do jednej z komend zgłosił się inny mieszkaniec podrzeszowskiej miejscowości, pracownik dużej rzeszowskiej firmy. On też otrzymał list z groźbami i żądaniem okupu. - Z analizy listów, którą przeprowadzili nasi eksperci wynikało, że autorem jest ta sama osoba - mówi nadkomisarz Mariusz Skiba z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Na podstawie analizy listów określono cechy charakteru przestępców - dodaje. Wpadli w policyjne sidła - Po kilku dniach śledztwa wytypowano dwóch młodych mężczyzn, dotąd nigdy nie karanych - wyjaśnia nadkomisarz Skiba. - Zebrane informacje wskazywały na to, że mogą mieć związek ze sprawą - dodaje. W piątek przestępcy wyznaczyli termin odbioru okupu od jednego z szantażowanych. Policjanci przygotowali zasadzkę. Wieczorem, już po zmroku, dwaj mężczyźni pojawili się w umówionym miejscu. W chwilę po tym, jak jeden z nich wziął w rękę paczkę, w której spodziewał się znaleźć pieniądze, policjanci wyszli z ukrycia i zatrzasnęli kajdanki na rękach obu sprawców. Grozili, to posiedzą Zatrzymani to dwóch 18-latków, uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Trafili na komendę, gdzie prokurator postawił im zarzuty. Przestępstwo groźby karalnej zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności do lat 2. Natomiast wymuszenie rozbójnicze - zmuszenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, np. poprzez groźby zamachu na życie lub zdrowie - to czyn, za który grozi kara do 10 lat więzienia. ANDRZEJ ŁAPKOWSKI