Zdenerwowani kierowcy tirów co kilka godzin blokują drogi dojazdowe, odblokowują je i znów blokują. Kto musi jechać na Wschód, niech jedzie przez Słowację. Polska część unijnej granicy została sparaliżowana. Zaledwie jedenastu celników pojawiło się wczoraj w pracy na wszystkich podkarpackich przejściach granicznych. - Podjęliśmy działania organizacyjne i zwiększyliśmy liczbę funkcjonariuszy - informuje Małgorzata Eisenberger-Blacharska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. Z ''łapanki'' zagoniono na granicę jeszcze ośmiu celników. Od godziny 9 samochody odprawiało już dziewiętnastu ludzi. Powinno ich być ponad pięćdziesięciu... 4 km tirów Przed granicą w Korczowej ustawiła się po polskiej stronie 4-kilometrowa kolejka samochodów ciężarowych. Niewiele mniej tirów stało na Ukrainie. - Od południa w Korczowej przerwano odprawy samochodów ciężarowych - mówi mjr Mariusz Siedlecki z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. - Odprawy odbywały się natomiast w Medyce. Szły jednak bardzo ślamazarnie. To skomplikowana procedura wymagająca dużej wiedzy i doświadczenia. Celnicy, którzy takowe mają, poszli na urlopy i chorobowe. Zastąpili ich młodzi, z niewielkim stażem Celnicy mówią dość - Funkcjonariusze są zmęczeni - mówi Alicja Tokarz, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Izby Celnej w Przemyślu. - Za ciężką pracę chcą godziwego wynagrodzenia i odpowiedniej ochrony prawnej. Do tej pory nikt z Ministerstwa Finansów nie podjął z nami rozmów. Nie wiem, jak rozwinie się dalej sytuacja. Dziś nikt nie potrafi tego przewidzieć... KRZYSZTOF ROKOSZ