Biało-niebiescy dostroili się do poziomu prezentowanego przez gości z Biłgoraja, tzn. grali wolno, nieporadnie, a przy tym jeszcze niedokładnie. Tak prezentujący się gospodarze tylko dwukrotnie zagrozili bramce rywali. W 11. Paweł Kloc uderzył z wolnego, Fokin "wypluł" piłkę, a tę na aut wyekspediowali defensorzy Łady. Z kolei pięć minut przed przerwą Piotr Duda technicznym strzałem sprzed pola karnego zaskoczył bramkarza Łady. Na nieszczęście rzeszowian, piłkę zmierzającą do bramki zdołał wybić Grzegorczyk. Przy okazji obrońca Stali nabawił się kontuzji i musiał opuścić boisko. Po przerwie Stal rozpoczęła równie ślamazarnie. Jedyna szansa na to, że biało-niebiescy strzelą bramkę, była w stałych fragmentach gry. Gospodarze z niej skorzystali. A dokładniej zrobił to Wojciech Reiman. W 53. zdobył fantastycznego gola z rzutu wolnego. Piłka po jego uderzeniu poszybowała w samo okienko bramki Łady. - Mam nadzieję, że Wojtek uwierzy, że warto na treningach poświęcać czas na trenowanie stałych fragmentów gry. To w kolejnych meczach może być jego znak firmowy - podsumował trafienie swojego podopiecznego Andrzej Szymański. W momencie, gdy miejscowi objęli prowadzenie, stało się jasne, że mecz został rozstrzygnięty. Gospodarze co prawda starali się stwarzać pozory, że zależy im na grze do końca, ale jedynym efektem ich przewagi były seryjnie egzekwowane rzuty rożne. Po jednym z nich bliski podwyższenia prowadzenia Stali był Emmanuel Udoudo, ale strzelił niecelnie. PIOTR PEZDAN