Od kilku tygodni Zofia Krzemień, była bizneswoman, przemierza tarnobrzeskie ulice z tablicą zawieszoną na sznurku na szyi. Wcześniej nosiła ją na plecach, bo jak mówi, trochę się wstydziła... Teraz, gdy jej desperacja sięgnęła zenitu i jest jej wszystko jedno, przewiesiła tablicę na piersi. Z kartkami opisującymi jej dramatyczną sytuację wchodzi do urzędów, słucha radnych na miejskich sesjach, a także budzi zainteresowanie zwykłych przechodniów. Co takiego spotkało kobietę z wyższym wykształceniem, która kiedyś prowadziła dobrze prosperującą kwiaciarnię? - Od 2003 roku nie mam pracy, od trzech miesięcy nie mam zasiłku - mówi Zofia Krzemień. - Głoduję, żywię się tylko landrynkami i piję wodę z kwaskiem cytrynowym. Nie wiem co ze mną będzie, może się zagłodzę, a może lekarze mnie uratują. Śpi na podłodze Tarnobrzeżanka od lat walczy z Tarnobrzeską Spółdzielnią Mieszkaniową, z którą spiera się o lokal, w którym prowadziła swój biznes. Wydarzenia sprzed lat, zburzyły całe jej życie. Obecnie mieszka w jednopokojowym mieszkaniu udostępnionym jej w pobliskim lesie przez nadleśniczych. Nie ma wody. Ma za to kłopoty z ogrzewaniem. - W marcu miałam 8 stopni - mówi kobieta. - Śpię na podłodze, bo nie mam łóżka, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie odmówił mi pieniędzy na zakup oleju do piły, którą chciałam sobie pociąć drzewo. Prosiłam także o ruszt i szczotkę do mycia butelek, w których przywożę wodę, niestety, za każdym razem, odmawiano mi pomocy. Robią to, co muszą a nie co powinni Zdaniem Zofii Krzemień, tarnobrzeski MOPR nie stara się pomagać ludziom, którym w życiu powinęła się noga, którzy walczą o swoją godność każdego dnia i chcą być przez tego typu instytucję traktowani z należytym szacunkiem. Uważa, że urzędnicy nie robią tego co powinni, ale tylko to, co muszą. - Sytuacja pani Zofii Krzemień jest nam dobrze znana, gdyż od lat korzysta z naszej pomocy - mówi Wiesława Juda, dyrektor MOPR w Tarnobrzegu. - Prawdą jest, że od kwietnia nie pobiera zasiłku, ale jest to spowodowane jedynie tym, że o niego nie wystąpiła! Dlaczego? Tego nie wiem. Jest osobą bardzo dobrze obeznaną w sprawach urzędowych, zna procedury i dobrze wie, że bez wniosku nie możemy przyznać jej pomocy. Są granice ingerencji, których nie możemy przekraczać. Utrudnia pomoc Wiesława Juda wyjaśnia, że gdyby tylko pani Zofia chciała skorzystać z pomocy oferowanej przez MOPR, nie musiałaby głodować. - Osoby potrzebujące mogą korzystać z produktów żywnościowych, którymi dysponuje ośrodek, nasza instytucja może także dokonywać zakupów rzeczy niezbędnych do minimum egzystencji - mówi Juda. - Niestety, pani Krzemień nie wpuszcza nas do mieszkania, nie pozwala zobaczyć warunków w jakich żyje. Odmówiła także przyjęcia proponowanej jej pracy. Chcemy jej pomóc, ale nie możemy, bo bardzo nam to utrudnia. Błędy w pismach czyli błędne koło Pani Zofia, nie uważa, że utrudnia urzędnikom pracę. Jej zdaniem, popełniają oni różne błędy w pismach, które do niej kierują, a także źle interpretują przepisy. Jej zdaniem nie musi ich ona wpuszczać do mieszkania, bo mogą rozmawiać na terenie posesji. Pracy nie podjęła, bo zaproponowano jej etat sprzątaczki, a jej sytuacja zdrowotna uniemożliwia pracę z wodą. Wniosku o zasiłek nie składa, bo nie chce podpisać wymaganego oświadczenia, które jej zdaniem jest nieprawidłowo sformułowane. Małgorzata Rokoszewska