- Obudziłam się na łóżku. Wokół było biało i sterylnie. Czułam się słabo, bolała mnie głowa, ręce, ale żyłam. Pomyślałam: jak to dobrze, że żyję, że Bóg dał mi kolejną szansę - opowiada Iwona z Przemyśla, która niedawno połknęła garść tabletek, bo chciała się zabić. - Tak naprawdę nie chciałam odejść, po prostu nie radziłam sobie, wołałam o pomoc - precyzuje młoda kobieta. Żywiołowa, o egzotycznej urodzie, elokwentna dziewczyna. Z pasją opowiada o tym, co w życiu kocha. O jazzie, saksofonie, tworzeniu muzyki. Gdyby nie to, że rozmowa toczy się szpitalu, trudno byłoby uwierzyć, że ta utalentowana, pełna życia osoba chciała odebrać sobie życie. - Myśli i działania samobójcze są częścią choroby, na którą cierpię - wyjaśnia Iwona. - Są w niej stany euforii, niesamowitej aktywności i totalne "doły" - dodaje. - Po prostu myśli się, że nie ma po co żyć i ta myśl jest silniejsza od człowieka. Życie na dwóch biegunach Iwona przeżyła wielką traumę. Tuż po tym, gdy dostała się na wymarzone studia muzyczne w Gdańsku, samobójstwo popełnił jej brat. - Popadłam w jakiś dziwny stan ducha, ale nie wiązałam tego z chorobą - opowiada dziewczyna. - Każdy by się załamał w takiej sytuacji - dodaje. - Z czasem jednak okazało się, że to nie tylko trauma, że jestem po prostu chora - wyznaje. Napady wilczego apetytu na przemian z jadłowstrętem, senności z bezsennością, pobudzenia i depresji - to właśnie przeżywa Iwona od 6 lat. - Absolutnie nie wolno lekceważyć takich objawów u siebie, ani u nikogo z otoczenia. "Dwubiegunówkę" można i trzeba leczyć - podkreśla młoda kobieta. Łatwo się mówi, ale sama jeszcze nie pogodziła się z tym, że ta choroba jest na całe życie. - Niby nic wielkiego, po prostu trzeba brać pastylki - mówi lekko się uśmiechając. - Mnóstwo jest takich chorób i ludzie z tym żyją, ale mnie ta myśl nadal przeraża - przyznaje. Iwona gra w trzech zespołach muzycznych, w grudniu ma nagrywać z jednym z nich płytę, ma wielu przyjaciół, do niedawna była też w poważnym związku. - Posypało się - mówi krótko. - Może przez moją chorobę, może przez to, że on też jest saksofonistą - zamyśla się. - Teraz już się z tym pogodziłam i chciałabym znów otworzyć się na miłość - zwierza się dziewczyna. - Marzy mi się chłopak w mundurze! Dlaczego? Nie wiem, po prostu tak. Niepokojące wskaźniki Choroba afektywna dwubiegunowa nie jest szczególnie częsta, cierpi na nią ok. 2 proc. ludzi. Znacznie więcej jest chorych na depresję. - Szacuje się, że choroba ta dotyka od 10 do nawet 25 proc. społeczeństwa - mówi dr n. medycznych, konsultant wojewódzki ds. psychiatrii, Maciej Kuligowski. - Nierzadko prowadzi do samobójstwa, a szczególnie niebezpieczne jest to, że ok. 70 - 80 proc. chorych trafia do specjalisty późno - podkreśla psychiatra. - Zwykle najpierw korzystają z porad i diagnozowania u lekarzy pierwszego kontaktu, tym bardziej że depresja często objawia się dolegliwościami charakterystycznymi dla chorób somatycznych, np. bólami głowy. Chory leczy się na wszystko, tylko nie na depresję, a stan się pogłębia - ostrzega lekarz. Na Podkarpaciu jest największy w Polsce odsetek ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne. - Średnia krajowa to 3 tys. na 100 tys., podkarpacka to 4 tys. - mówi dr Kuligowski. Nasze społeczeństwo traktuje wizytę czy leczenie u psychiatry już nieco inaczej niż kilka lat temu, ale nadal dla wielu pójście po poradę do lekarza tej specjalności to... wstyd. - Wstyd może was zabić - apeluje Iwona. - Im szybciej człowiek z depresją czy "dwubiegunówką" trafi do lekarza, tym lepiej - apeluje dziewczyna. Monika Kamińska