Unikatowy wizerunek Jezusa na Całunie Turyńskim, płótno z Manoppello, uważane za chustę Świętej Weroniki, czy cudowny obraz Niepokalanej Dziewicy z Guadalupe swym pięknem urzekają miliony czcicieli Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny. Zdumiewają niezwykłością i wzywają do nawrócenia. Ale nie tylko one. Zadziwia też inny fenomen - zjawisko płaczu (czasem krwawymi łzami) obrazów i figur Matki Bożej. Wśród tego typu zjawisk na szczególną uwagę zasługują fenomeny odnotowane w XX wieku (było ich ok. 200), gdyż można je najlepiej zweryfikować, wykorzystując osiągnięcia techniki, i wyeliminować oszustwa. Fenomen łez i płaczu Maryi objawił się m.in. w Polsce w 1949 r., kiedy z kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej umieszczonej w bocznym ołtarzu lubelskiej katedry wobec naocznych świadków przez dwa dni płynęły łzy. Płacząca Madonna w Lublinie Cud rozpoczął się w niedzielę, 3 lipca. Wierni modlący się przed obrazem zauważyli zmiany na twarzy Maryi: z oka spływała krwawa łza. Pracująca w katedrze siostra Barbara Stanisława Sadowska - szarytka - natychmiast poinformowała o tym wydarzeniu ówczesnego wikariusza parafii katedralnej, ks. Tadeusza Malca. W jego relacji czytamy: "Około godz. 16 do zakrystii wbiegł zakrystianin i oświadczył, że coś niezwykłego dzieje się z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Udałem się natychmiast i zauważyłem tłum ludzi wpatrzonych w obraz. Spojrzałem i zauważyłem czarne krople z prawego oka, spływające po policzku ku bliznom. Uniesienie ludzi, jęk, płacz były tak potężne, że i ja również rzuciłem się na kolana i razem z ludźmi dałem się unieść wielkiemu wzruszeniu aż do łez... Mnie osobiście się wydawało, że obraz był ożywiony, twarz uśmiechnięta i jakaś jasność biła.". Wydarzenia te dały początek masowym pielgrzymkom do obrazu Matki Bożej w katedrze lubelskiej. Przestraszyły się tego władze PRL i zamknęły świątynię na jakiś czas, twierdząc, że cud to manipulacja amerykańskich agentów. Tymczasem fenomen łez trwał krótko i więcej się nie powtórzył. - Te łzy Maryi należą do porządku znaków. Świadczą one o obecności Matki w Kościele i świecie. Matka płacze wówczas, kiedy dzieciom zagraża jakiekolwiek zło, duchowe czy też fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą czy też na drodze krzyżowej... - powiedział, nawiązując do tego zdarzenia, Jan Paweł II 6 listopada 1994 r. w Syrakuzach, gdzie przebywał z okazji konsekracji sanktuarium Matki Bożej Płaczącej. To w tym mieście 29 sierpnia 1953 r. gipsowa kopia płaskorzeźby przedstawiającej Matkę Boską zaczęła płakać. Wstępne analizy laboratoryjne dowiodły, że płyn lecący z oczu Maryi to faktycznie ludzkie łzy, w związku z czym uznano autentyczność zjawiska. Figurki lejące krwawe łzy Ale nie tylko obrazy Maryi płaczą - zjawisko to dotyczy także figur Najświętszej Panienki. I tak cud łez miał miejsce m.in. w 1972 r., kiedy płakała figura Matki Bożej Fatimskiej w Montrealu (Kanada), w Nowym Orleanie (USA), w Porziano koło Asyżu i w Ravennie (Włochy). Łzy były krwawe, a ich prawdziwość udowodniono laboratoryjnie. W Damaszku (Syria) w 1977 r. w kościele Matki Bożej Jej figura płakała tak obficie, że robiło to ogromne wrażenie na nie tylko na katolikach, ale i na mahometanach. Z kolei w 1982 r. w parafii Matki Bożej w Maasmechelen (Belgia) łzy lała pielgrzymująca figura Madonny Róży Duchownej, co potwierdziło tysiące przybyłych pielgrzymów. Dwa lata później także w Nowym Jorku płakała figurka Maryi, a jej łzy zbierano do kielicha. Tego roku w Chicago fenomen płynących łez wydarzył się na oczach ks. proboszcza i jego parafian. Odnotowano wówczas liczne uzdrowienia i nawrócenia. - Jeżeli Maryja płacze, to znaczy, że ma powody do tego - powiedział Jan Paweł II 28 lutego 1979 r. A jak tłumaczą przyczyny tego zjawiska teologowie? Twierdzą, że tak jak płacz człowieka wzbudza zainteresowanie i troskę, tak łzy na policzkach Maryi mają poruszyć serca i zmotywować do poznania przyczyn tego zjawiska. A że świat zszedł z drogi Boskich przykazań, to Matka Boża chce nam przekazać żal z tego powodu, przestrzec i nawrócić na właściwą ścieżkę. "Ożywione" obrazy Jest jeszcze jeden fenomen związany z wizerunkami Najświętszej Maryi Panny, o którym nie sposób nie wspomnieć. Latem 1796 r., kiedy francuskie wojska pod wodzą Napoleona Bonaparte, przygotowywały się do inwazji na państwo kościelne i do zajęcia Rzymu, setki tysięcy ludzi: katolików, wyznawców innych religii oraz niewierzących, obserwowało, jak 101 obrazów Matki Bożej w Rzymie oraz 21 w innych miejscowościach prowincji rzymskiej, w cudowny sposób "ożywiło się". Matka Boża na obrazach poruszała oczami, wargami, płakała. Niezwykłe zjawiska rozpoczęły się w sobotę, 25 czerwca. Kiedy tłum wiernych zgromadził się na modlitwie przed obrazem Matki Bożej w katedrze w San Ciriaco, Maryja na obrazie zaczęła otwierać i zamykać oczy. Powtarzało się to codziennie aż do lutego następnego roku. Badania przeprowadzone przez władze kościelne i cywilne stwierdziły prawdziwość cudu, który był widziany przez przeszło 50 tysięcy osób! W Rzymie fenomen po raz pierwszy zdarzył się w sobotę 9 lipca 1796 r. Wówczas "Madonna dell'Archetto", jeden z wielu wizerunków namalowanych na murach kamienic, "ożywiła się" wobec tłumu. Wkrótce rozeszła się wieść, że podobny cud jest widoczny na 100 innych obrazach Maryi w innych dzielnicach Rzymu. Udokumentowany cud Należy podkreślić, że to zjawisko jest tak dobrze udokumentowane, iż historycy nie mają wątpliwości co do jego prawdziwości. Świadkami cudu trwającego wiele miesięcy było 200 tys. mieszkańców Rzymu, w tym cudzoziemców. Ponadto dziesiątki tysięcy osób widziały podobne zjawiska poza Rzymem, w 21 miastach państwa watykańskiego. Uczeni i duchowni od lat starają się wyjaśnić fenomeny, które zdają się wykraczać ponad możliwości ludzkiego zrozumienia. Jedni mówią, że chodzi o cuda, a inni poszukują naukowego wyjaśnienia. Trudno jednak wytłumaczyć, w jaki sposób figurka z gipsu, z drewna czy żelaza porusza się lub wylewa łzy albo krew. Barbara Ziembicka Ksiądz Tomasz Jegierski, profesor Akademii Matki Bożej Stolicy Mądrości w Barry's Bay, w Kanadzie: - "Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce" (Mt 7,16-17) - te słowa wypowiada Pan Jezus, gdy przestrzega przed fałszywymi prorokami. Kościół, idąc za wskazaniami swojego Pasterza, z roztropnością podchodzi do cudów i nadzwyczajnych wydarzeń. "Umiłowani, nie każdemu duchowi dowierzajcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga" (1J 4,1). Dla przykładu obraz cudowny Matki Bożej z Guadalupe przyczynił się do nawrócenia 10 milionów ludności Ameryki Południowej w ciągu kilku lat, podczas gdy przed jego pojawieniem się misjonarze ewangelizowali na tych terenach bez większych efektów. Są jednak domniemane fenomeny, które Kościół po rozeznaniu uznał za fałszywe. O autentyczności danego cudu czy objawienia prywatnego świadczy zgodność z nauczaniem Kościoła. Sam, jako 9-latek, miałem okazję zobaczyć cud. W 1981 r. od 11 do 14 września z drewnianego krzyża znajdującego się przy kościele Podwyższenia Krzyża Świętego Olecku lała się krew. Cud został uznany i dzisiaj jest tam Sanktuarium Krzyża Świętego diecezji ełckiej. Owocem tego cudu był wzrost mej wiary i wpływ na powołanie do kapłaństwa.