- Nie wiem, może jakieś fatum wisi nad nami - rozkładał ręce trener Bukład. Początek meczu dla naszych piłkarzy był wręcz wymarzony. Trzecia minuta - faul w polu karnym mieleckiego bramkarza Grzegorza Witkowskiego na Marku Węgrzynie, czerwona kartka dla golkipera przyjezdnych i rzut karny. Do piłki podchodzi Michał Zajdel i... strzela wprost w Pawła Kozieła, który przed momentem wszedł na plac gry. - Od takiego zawodnika jak Michał wymaga się, żeby karne strzelał. A poza tym miał świetną okazję do dobitki, ale też ją zmarnował - żałował trener Bukład. Od tego momentu sanocka Stal miała przewagę na boisku, ale nie potrafiła jej udokumentować. Skrzętnie wykorzystali to mielczanie i w 40. minucie wyszli na prowadzenie. Po wybiciu piłki przez Roberta Bilskiego, zaspali obrońcy i futbolówkę przejął Paweł Sekuła. - Kuriozalna bramka, ale cóż zrobić? - komentował Bukład. Goście w drugiej połowie sporadycznie wchodzili w pole karne sanoczan. Nasi piłkarze z kolei raz po raz atakowali bramkę rywala. Dobrych okazji po zmianie stron nie wykorzystali Rafał Nikody i Marcin Borowczyk! Dopiero w 76. minucie sprawy w swoje ręce wziął Mariusz Sumara, który po wstrzeleniu piłki z rzutu rożnego przez jednego z partnerów, umieścił ją w siatce. Strzelec bramki dla naszej drużyny nie dograł jednak meczu do końca. W doliczonym czasie gry za faul przed polem karnym został wyrzucony z boiska. - Remis jest dla nas porażką. Cały mecz graliśmy przecież z przewagą jednego zawodnika - mówił trener Bukład. Jakby tego było mało, pod koniec pierwszej połowi kontuzji palca u nogi nabawił się bramkarz Robert Bilski. - To mocne stłuczenie - mówił tuż po przyjeździe ze szpitala bramkarz naszej drużyny.(isanok.pl) Stal Sanok - Stal Mielec 1:1 (0:1) Bramki: 1:0 Sekuła (40.), 1:1 Sumara (76.). Stal Sanok: Bilski (46. Szpiech) - Kruszyński, Łuczka, Sumara, Chudziak (70. Rajtar), Węgrzyn, Kosiba, Borowczyk, Zajdel, Kuzicki, Nikody (73. Sobolak).