Nagrodzeni za obywatelską postawę funkcjonariusze ledwie asystowali podczas ratowania człowieka z pożaru. Dziś opowiadają, że z narażeniem życia penetrowali płosuper pożar w jednym z mieszkań bloku przy ul. Poniatowskiego. Czujny sąsiad postawił na nogi całą klatkę i wyniósł z płonącego mieszkania nieprzytomnego mężczyznę. Powiadomił też policję, która pojawiła się na miejscu w momencie, gdy nieprzytomnego sprawcę pożaru wyniósł już na klatkę. Telewizyjne bajki Jacek Ozga, bo o nim mowa, dokładnie pamięta tę chwilę. Bohater chciał zostać anonimowy, obawia się, że prawda może być zbyt bolesna dla policji. - Wypchnąłem drzwi, spod których buchał gęsty dym. W przedpokoju leżał nieprzytomny sąsiad. Za ręce wyciągnąłem go na klatkę. Gdy byliśmy na schodach pojawił się policjant. Pomógł mi wynieść go z klatki - mówi Ozga. - Drugi funkcjonariusz przyszedł później. A teraz widzę, jak w telewizji opowiada, że z narażeniem życia ratował człowieka - opowiada, nie kryjąc rozgoryczenia, że prawda o całym zdarzeniu została sfałszowana. Komunikat policji "...drzwi mieszkania były zamknięte. Stróże prawa błyskawicznie wyważyli drzwi i weszli do środka. W przedpokoju zauważyli nieprzytomnego mężczyznę. Na rękach wynieśli go z mieszkania przed blok i przekazali pod opiekę przebywającym tam mieszkańcom. Następnie wrócili do mieszkania i sprawdzili pozostałe pomieszczenia. Nikogo już nie znaleźli" czytamy w oficjalnym komunikacie. Tak też mówi protokół, który sierżant Pieróg i sierżant Skiba sporządzili po całym zdarzeniu. Nagroda za bohaterstwo Za swoją obywatelską postawę w świetle kamer i błysku fleszy odebrali nagrody. 1200 złotych brutto z rąk zastępcy komendanta wojewódzkiego, inspektora Kazimierza Mruka, który gratulował tak bohaterskiego zachowania. - Wiele czynności robi się odruchowo, gdy ma się jeden cel, ratowanie ludzkiego życia - mówił dziennikarzom sierżant Pieróg. Kto mówi prawdę? Równie zniesmaczeni całą sytuacją Jacka Ozgi są sąsiedzi. - Jacek postawił na nogi całą klatkę. Wszyscy dokładnie widzieli, jak to się odbywało. Jak policja może tak bezczelnie kłamać? - nie kryją oburzenia sąsiadki. - Po zapoznaniu się ze sprawą uważam, że policjanci zostali słusznie nagrodzeni za obywatelską postawę i wypełnianie słów policyjnej roty - mówi nadkom. Grzegorz Śmiech, komendant stalowowolskiej policji. PIOTR PYRKOSZ