Jak poinformował rzecznik podkarpackiej policji młodszy aspirant Paweł Międlar, śledztwo rozpoczęło się w marcu ubiegłego roku. - Wówczas w Kolbuszowej (woj. podkarpackie) pojawił się Piotr T., który w kwiaciarni kupił bukiet. Zapłacił banknotem 200-złotowym. Kobieta, która sprzedała kwiaty, nabrała podejrzeń obracając w dłoniach dwusetkę. Wybiegła za klientem, ale nie zdołała go zatrzymać. Mężczyzna wsiadł do peugeota i odjechał, a sprzedawczyni powiadomiła policję - powiedział Międlar. Kilkanaście minut później jeden z policyjnych patroli zatrzymał peugeota na lokalnej drodze. Kierowca, na widok policyjnego wozu, wyrzucił z auta paczkę. Było w niej 67 nowych dwustuzłotowych banknotów. - Policjanci z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej ustalili, że Piotr T. jest ostatnim w łańcuchu osób zajmujących się fałszowaniem banknotów. Jego zadaniem było zapłacić falsyfikatem. Podrobione pieniądze dawał mu były chłopak jego siostry - Adrian G., 24-letni student z Białegostoku. On z kolei dostawał fałszywe dwusetki od swego kolegi z technikum, 25- letniego Romana W. - powiedział rzecznik. To właśnie Roman W. był "mózgiem" grupy i to on wymyślił cały proceder. Produkował pieniądze używając komputera, skanera i drukarki. Policjanci ustalili, że tylko w ubiegłym roku trzej podejrzani wyprodukowali 200 banknotów o nominale 200 złotych. Pierwszą i drugą partię - łącznie 100 dwusetek - Piotr T. "upłynnił" na Warmii, Mazurach i Pomorzu. - Piotr T. zakupy robił w małych sklepach, a najczęściej w kwiaciarniach. Wybierał takie, w których nie było testerów. Według opinii biegłych, fałszywki były trudne do odróżnienia od oryginałów - zaznaczył Międlar. Pieniądze, które miał Piotr T. przy sobie w Kolbuszowej, były trzecią transzą fałszywek - łącznie 100 banknotów. Policjanci z Rzeszowa prowadzą kilkanaście spraw o wprowadzanie fałszywych dwusetek na Pomorzu, Warmii i Mazurach, Podlasiu i Lubelszczyźnie. Połączyła je osoba Piotra T. Roman W. to pracownik firmy ogrodniczej, Adrian G. - przedstawiciel handlowy, a Piotr T. jest ochroniarzem w sklepie. Grożą im wysokie kary - Romanowi W. - do 25 lat, pozostałym - do 10 lat pozbawienia wolności. Sprawa trafi do sądu w Białymstoku, ponieważ podejrzani są mieszkańcami tego regionu.