Jak poinformował wicestarosta dębicki i szef zespołu zarządzania kryzysowego w tym mieście, Stanisław Skawiński, siedmioro pracowników poczty, którzy mieli bezpośredni kontakt z feralnym listem lub znajdowali się w pomieszczeniu, w którym proszek się wysypał, zostało przewiezionych na obserwację do szpitala na oddział zakaźny. Trafił tam także personel karetki pogotowia, która wiozła pracowników poczty do szpitala. Wszyscy przejdą badania i trzydniową kwarantannę. Dotychczas nie zaobserwowano u nich żadnych objawów zatrucia. Skawiński zaznaczył, że wszystkie te czynności są konieczne ze względu na ryzyko, że proszek mógł zawierać bakterie wąglika lub innej toksycznej substancji. Urząd pocztowy będzie nieczynny przynajmniej do poniedziałku. Wtedy bowiem będą znane wyniki badań laboratoryjnych dotyczących proszku. Tymczasem - jak informuje radio RMF - na policję zgłosiła się mieszkanka Dębicy, która podaje się za nadawcę listu i twierdzi, że tajemniczy biały proszek to po prostu rozgnieciona tabletka.