Drużyna prowadzona przez Daniela Castellaniego w ciągu kilkudziesięciu godzin przeszła prawdziwą metamorfozę. W sobotę uległa broniącej tytułu Asseco Resovii 0:3. Jak przyznał Gacek, niedzielny pojedynek kosztował go sporo nerwów. - W dalszym ciągu nie potrafię opanować emocji. Dziś zagraliśmy dokładnie tak, jak zamierzaliśmy. Od początku chcieliśmy wyjść jak na wojnę i tak też było. Wczoraj to nie była nasza gra, to nie była Zaksa - zaznaczył. Jak dodał, zespół miał ciężką noc, podczas której doszło do spotkania całej ekipy. Nie chciał jednak zdradzać jego szczegółów. - Porozmawialiśmy sobie wszyscy razem, tylko tyle mogę powiedzieć - skwitował. Libero Zaksy dodał, że na dobrą postawę jego drużyny wpływ miało uświadomienie sobie, ile kosztowałaby ich porażka w niedzielę, która zapewniłaby rywalom mistrzostwo kraju. - Uświadomiliśmy sobie, że gdybyśmy zagrali tak, jak dzień wcześniej, to cała praca z ostatnich ośmiu miesięcy poszłaby na marne. Zdaliśmy sobie z tego sprawę, niestety po meczu, ale na tyle wcześnie, by się odbudować przed dzisiejszym spotkaniem - powiedział. Rzeszowianie w sobotę zgodnie podkreślali, że są przygotowani na to, że przeciwnicy postawią im znacznie trudniejsze warunki. - Liczyłem jednak, że zakończy się naszą wygraną. Szkoda, pozostaje trenować cały tydzień i jechać po trzecie zwycięstwo do Kędzierzyna - przyznał Maciej Drobrowolski. Rozgrywający gospodarzy ocenił, że o porażce jego zespołu zdecydowała przede wszystkim słabsza postawa na zagrywce. - Zaksa też znacznie lepiej przyjmowała i wygrała zasłużenie - podsumował. Głównym egzekutorem w ekipie z Kędzierzyna-Koźla był Felipe Fonteles, który nie tylko skutecznie atakował, ale także siał spustoszenie w szeregach przeciwników zagrywką. - Wczoraj Brazylijczyk też zagrał dobrze, tyle że dziś wsparli go koledzy. W sobotę graliśmy tylko przeciwko niemu - dodał Dobrowolski. W drugim secie pełniący rolę rzeszowianie prowadzili 21:15, by stracić siedem punktów z rzędu. - Nie wiem, czy się będzie nam się to długo śniło, ale na pewno będziemy analizowali tę sytuację. Takie rzeczy nie zdarzają się często, a już zwłaszcza na tym poziomie - przyznał rezerwowy rozgrywający zespołu trenera Andrzeja Kowala. Decydujący, piąty mecz finałowy rozegrany zostanie 20 kwietnia w Kędzierzynie-Koźlu.