- Jaka jest moja siostra? Taka jak ja - odpowiada bez zastanowienia 24-letnia Teresa Tłuczek z Rzeszowa. Bliźnięta jednojajowe, takie jak Teresa i Anna, rodzą się raz na 300 urodzeń. Dziewczyny mają taką samą budowę ciała, kolor włosów, linie papilarne, podobne usta, nos a nawet palce. - Mówią o nas siostry ksero - śmieje się Teresa - Przyzwyczaiłyśmy się do tego, że jesteśmy notorycznie mylone. Nawet nasz tata ma problemy z tym, by nas odróżnić. Anna urodziła się jako pierwsza. Jest spokojniejsza, wyciszona. Pracuje w banku. Teresa to jej przeciwieństwo. Jest bardziej żywiołowa. Z zawodu jest położną. W dzieciństwie ubierały się tak samo. Były praktycznie nie do rozróżnienia. - Raz chciałyśmy nawet oszukać naszych partnerów - wspomina Teresa - Nie dali się nabrać, ale nauczyciele w szkole mylili nas non stop. Dziś dziewczyny podkreślają swoją indywidualność. - Jesteśmy różnymi osobami - mówią - To nie jest tak, że do wszystkich spraw podchodzimy w identyczny sposób. Mamy własną, odrębną osobowość. Ale niewątpliwie łączy je coś więcej niż siostrzana wieź. - Kiedy Ania miała wypadek, odczuwałam podobny ból. - mówi Teresa - Wiedziałam, że dzieje się z nią coś złego. Po prostu to czułam... Ona nie jest dla mnie tylko siostrą, jest aż siostrą. Bratnią duszą. Plemiona indiańskie wierzyły, że bliźniaki to przemienione łososie i z obawy przed tym, by nie przemieniły się ponownie, nie pozwalano im zbliżać się do wody. Na południu Indii jest wioska, w której na 13 tys. mieszkańców urodziło się już ponad 100 par bliźniąt. Katarzyna Szczyrek kszczyrek@pressmedia.com.pl FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");