Piątkowe i sobotnie rozmowy nie przyniosły rezultatów. Zarząd najpierw zaproponował 2,5 proc., a później 6 proc. w skali roku. Średnio 173 zł brutto na osobę. - To już ostateczność - wyjaśnia Wiesław Pomianek, prezes MPK. - Na tyle stać firmę i to przy założeniu przeprowadzenia głębokiej restrukturyzacji. Propozycja podwyżki nie została przyjęta. Związkowcy zapewniają, że czekali na kolejne rozmowy w niedzielę. - Byliśmy przekonani, że do nich dojdzie, ale nikt nie podjął z nami rozmów - mówi Michał Białogłowski, przewodniczący Solidarności w MPK. Restrukturyzacja oznacza zwolnienia. Na to również nie ma zgody. - Zwolnione mają być osoby zatrudnione na czas określony - tłumaczy Białogłowski. - Są wśród nich ludzie, którzy sami zwolnili się z innych firm, żeby przejść do MPK. Teraz grozi im utrata pracy. Będziemy bronić tych ludzi. Jednodniowy strajk miał zacząć się o północy. - Strajk jest dobrowolny - dodaje szef Solidarności. Nie potrafi jednak powiedzieć, czy będą kierowcy, którzy do niego nie przystąpią. Gdy poprzednio strajk miał odbyć się pod koniec kwietnia, miasto miało przygotowaną komunikację zastępczą na bazie autobusów okolicznych PKS-ów. Teraz mimo obietnic jednak jej nie będzie. Dlaczego?- Wszyscy nam odmówili - odpowiada Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, od 9 czerwca ma dojść do strajku ciągłego. Autor: KRZYSZTOF KUCHTA