Czy kierowca, któremu fotoradar zrobił zdjęcie, ma płacić koszty postępowania sadowego, czy tylko mandat za wykroczenie? Przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces, którego wynik może mieć fundamentalne znaczenie dla tysięcy podwójnie karanych kierowców. Tomasz Jeleński, dziennikarz radiowej "Trójki", jechał trochę za szybko. Fotoradar łańcuckiej Policji zrobił zdjęcie jego służbowego samochodu w dniu 25 kwietnia 2008 r. Widnieje na nim prędkość 72 km/godz. Było za szybko o 22 km/godz. - Miesiąc później przyszło do redakcji pismo od policji z pytaniem, kto kierował samochodem - opowiada Tomasz Jeleński. - Zdjęcie zrobiono z tyłu i nie widać było kierowcy. Nie chciałem jednak unikać odpowiedzialności za popełnione wykroczenie. W tym samym dniu wysłałem do Łańcuta faksem moje dane i stwierdzenie, że przyznaję się do winy. Podałem też numer telefonu komórkowego. Zatelefonowałem również na komendę z pytaniem, czy faks doszedł i czy podane informacje są wystarczające do szybkiego zakończenia sprawy. Odpowiedziano mi, że wszystko jest w porządku. W lipcu pan Tomasz został wezwany przez policjantów z Grodziska Mazowieckiego, w którym mieszka. Tam ponownie złożył te same wyjaśnienia i przyznał się do popełnienia wykroczenia. Pół roku później otrzymał wyrok Sądu Grodzkiego w Łańcucie. Ukarano go 100-złotową grzywną za wykroczenie i zasądzono 80 zł na pokrycie kosztów postępowania. - Odwołałem się od drugiej części tego wyroku - mówi Tomasz Jeleński. - Dodatkowe karanie mnie kosztami sądowymi za opieszałość urzędników jest niezgodne z konstytucją i sprawiedliwością społeczną. W czwartek rozpoczął się proces przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie. Sąd ustalił, że notatkę służbową w sprawie ukarania kierowcy sporządzono 29 lipca 2008 r. Wtedy nie można już było nałożyć mandatu, gdyż minęło ponad 30 dni od ujawnienia wykroczenia. - Sąd zwróci się do policji w Łańcucie o wyjaśnienie czasu postępowania w tej sprawie o wykroczenie - orzekł sędzia Waldemar Nycz, przewodniczący rozprawie. - Dopiero wtedy będzie można stwierdzić, czy doszło do nieuzasadnionej zwłoki, która skutkowała koniecznością skierowania do sądu wniosku o ukaranie. - Jechałem trochę za szybko i powinienem zostać sprawnie ukarany mandatem - komentuje Tomasz Jeleński. - Zrobiłem wszystko, by ułatwić policji pracę. Tymczasem do mojej sprawy zaangażowano kilku policjantów i zajmuje się nią już drugi sąd. Komu to potrzebne? Czy nie lepiej skupić się na ściganiu i karaniu przestępców? Dziennikarze będą uważnie przyglądać się przebiegowi tego procesu. Jego wynik będzie niezwykle ważny dla tysięcy kierowców, którzy płacą koszty sądowe zamiast tylko mandat za wykroczenie zarejestrowane przez fotoradar. Krzysztof Rokosz