Lekarze przyznają jednak, że często to rodzice chcą zwolnienia dziecka z wuefu, bo "dziecko się spoci i przeziębi". Nastolatki zaś unikają lekcji wychowania fizycznego, bo "rozmaże im się makijaż, albo połamią paznokcie". Uatrakcyjnić zajęcia Z danych kuratorium wynika, że około 10 procent uczniów szkół podstawowych i gimnazjów przebywa na długotrwałych zwolnieniach i nie ćwiczy na wuefie. Do tego dochodzą jeszcze krótkotrwałe zwolnienia od rodziców. - Pozytywną tendencją jest jednak coraz szersze korzystanie przez szkoły z zajęć na basenach i siłowniach, bo takie zajęcia są atrakcyjniejsze i cieszą się zainteresowaniem dzieci i młodzieży - mówi Zdzisław Farma, z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. 40 proc. z odchyłkami - Dzieci mają za mało ruchu, a za dużo czasu spędzają przed komputerem czy telewizorem, źle się odżywiają, to prowadzi do różnego rodzaju odchyleń od stanu prawidłowego. 40 procent dzieci w wieku szkolnym ma takie odchyłki - mówi dr n. med. Sławomir Snela, ordynator oddziału ortopedii dziecięcej w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. Otyli i słabi Młodzież niby jest zdrowa, ale brakuje jej siły i dynamiki. Wielu uczniów nie potrafi wykonać najprostszych ćwiczeń gimnastycznych, problemem są dla nich skłony czy przysiad na pełnych stopach. Wuefiści mówią, że to efekt chipsów, fast foodów, braku ruchu i nadopiekuńczości rodziców, którzy nie dostrzegają zagrożenia, jakim jest rosnąca otyłość swoich pociech. Autor: ANNA MORANIEC