Janusza K., leżącego w kałuży krwi, znalazł podczas nocnego obchodu jego kolega z pracy, również ochroniarz. Wezwał pogotowie, jednak 33-latka nie udało się uratować - zmarł w szpitalu. Kilka godzin później policja zatrzymała dwóch nietrzeźwych braci - szwagrów zmarłego. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie oni dokonali brutalnego zabójstwa. Mężczyźni od poniedziałku przebywają w areszcie. We wtorek w prokuraturze byli przesłuchiwani do późnych godzin nocnych. To był taki dobry człowiek Reporterzy "Super Nowości" pojechali do Adamówki, rodzinnej miejscowości zabitego mężczyzny, gdzie aż huczy od plotek. Przed osiedlowym sklepem kilka osób rozmawiało o poniedziałkowym zdarzeniu - pokazali, gdzie mieszkał Janusz K. wraz z żoną i 9-letnim synem. Rodzina wprowadziła się do bloku półtora roku temu. Sąsiedzi twierdzą, że nigdy nie słychać było z ich mieszkania awantur. - To byli porządni ludzie - mówi jedna z sąsiadek. - A tu taka tragedia. Często ich widziałam, jak wsiadali uśmiechnięci do auta i jechali do swojej pracy. Janusz pracował w zakładach w Cieplicach, a jego żona Elżbieta w sklepie. - To był taki dobry człowiek. - mówi pani Emilia, której mieszkanie sąsiaduje bezpośrednio z mieszkaniem zmarłego - Dopiero co w piątek kosił przed blokiem trawę. Podeszłam i spytałam, czy mógłby również i mi wykosić. Odpowiedział że tak. Nie zdążył... Rodzinny dramat Bracia, podejrzani o zabójstwo Janusza, mieszkali zaledwie kilkanaście metrów dalej od niego. Sąsiedzi z bloku mówią, że rodzina nie była patologiczna. - Nie widziałam, żeby pili lub awanturowali się - twierdzi jedna z sąsiadek. Przyznaje, mężczyźni odwiedzali swoją rodzinę praktycznie codziennie. - To jest ogromna tragedia zwłaszcza dla Eli, bo w jedną noc zginął jej mąż, a dwóch braci dostanie pewnie dożywocie - mówi jedna z sąsiadek. - Powtarzam, że nigdy nie słyszałam tam żadnych kłótni - dodaje. W środę Sąd Rejonowy w Przeworsku aresztował dwóch braci na okres trzech miesięcy. Usłyszeli oni zarzut zabójstwa Janusza K. Nie wiadomo na razie, czy mężczyźni przyznali się do winy, ani co było motywem morderstwa. Katarzyna Szczyrek kszczyrek@pressmedia.com.pl