Na co dzień pan Krzysztof pełnił służbę w tak zwanym zespole wypadkowym, czyli ekipie, która wyjeżdża do dokumentowania wypadków drogowych. W czasie akcji "Znicz", podobnie jak wszyscy funkcjonariusze rzeszowskiej drogówki, sierżant Siekaniec patrolował rzeszowskie ulice. Około godz. 2 w nocy w niedzielę, 31 października, wraz z partnerem zjechali na przerwę do siedziby komendy. Nagle policjant stracił przytomność. Koledzy natychmiast rozpoczęli reanimację, a chwilę później akcję ratunkową przejęła załoga karetki pogotowia. Ponad godzinę trwała walka o przywrócenie pracy serca nieprzytomnego mężczyzny. Niestety, Krzysztof Siekaniec zmarł nie odzyskawszy przytomności. W opinii lekarza, przyczyną tragedii była niewydolność układu krążenia. Szczegółowo wyjaśni to zarządzona przez prokuratora sekcja zwłok. Krzysztof Siekaniec od 6 lat pełnił służbę w rzeszowskiej policji drogowej. Był świetnym fachowcem i bardzo lubianym kolegą. Był żonaty. Osierocił niespełna 4-letnią córkę. kr