Dziewczynka była systematycznie bita, poddawana torturom psychicznym i wykorzystywana seksualnie przez swego ojczyma. Jak się dowiedzieliśmy z wiarygodnych źródeł, do Ani dobierał się też jej dziadek. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki interwencji kuratora z Sądu Rejonowego w Kolbuszowej. Dom rodzinny Ani i jej o 3 lata młodszej siostry nie należy do zamożnych. Wręcz przeciwnie, zawsze brakowało tam pieniędzy. Co prawda, 34-letni ojczym dziewczynek miał pracę w jednej z okolicznych firm, ale został z niej wyrzucony przez problemy z alkoholem. Od tej pory utrzymywał rodzinę pracując dorywczo. Sąd go uniewinnił Mężczyzna nie miał problemów z prawem, ale w jego zachowaniu było coś, co mogło niepokoić. Chodzi o agresję wobec domowników. Jak twierdzi Mieczysław Margański, komendant powiatowy policji w Kolbuszowej, właśnie w sprawie przemocy w rodzinie stróże prawa niejednokrotnie interweniowali w domu Ani. Sprawa znęcania się 34-latka nad swoją rodziną aż dwukrotnie miała swój epilog na sądowej sali rozpraw, ale skończyło się jednak na tym, że mężczyzna został uniewinniony, a jego konkubinie - matce dziewczynek, zostały ograniczone prawa rodzicielskie. Zwyrodniały ojczym trafił do aresztu Oskarżenia o przemoc w rodzinie okazały się preludium do czegoś nieporównywalnie gorszego. Mężczyzna nie tylko bezlitośnie bił pasierbicę, ale również znęcał się psychicznie i wykorzystywał ją seksualnie. Do zwyrodniałej "zabawy" włączał się też dziadek. Matka nie była świadoma dramatu swej córki, bo po kłótni z teściem wyprowadziła się z domu. Ten przerażający scenariusz wyłonił się po rozmowie, którą z Anią przeprowadził kurator zawodowy, który z ramienia Sądu Rejonowego w Kolbuszowej opiekował się jej rodziną. Natychmiast sprawą zajęła się prokuratura, która zgromadziła na tyle twarde dowody, że zwyrodniały ojczym trafił za kratki aresztu na trzy miesiące. Natomiast jego 12-letnia ofiara znalazła się w jednej z placówek opiekuńczych pod Rzeszowem. Dziewczynki kochały tatę i dziadzia Mieszkańcy wioski, gdzie wydarzył się dramat, są wstrząśnięci. - O tej strasznej sprawie dowiadujemy się od pana - mówi jeden nich.To dla nas wielki szok. Wiedzieliśmy, że w tym domu dochodzi do przemocy, ale nigdy nie pomyślelibyśmy, że mogłoby dojść do molestowania seksualnego 12-letniego dziecka. I to przez ojczyma i dziadka. Kierowniczka Gminnej Opieki Społecznej przyznaje, że doskonale zna rodzinę Ani. - W związku z tym, że się tam nie przelewało, objęliśmy ten dom opieką, pomocą okresową, a dzieci dożywianiem - mówi. - Przecież widać było, że dziewczynki kochają tatę i dziadzia. Dlaczego więc doszło do czegoś tak odrażającego i okropnego? Autor: Paweł Galek * Imię dziewczynki zostało zmienione.