- Panie, cztery lata chodzi pan z cewnikiem? - zapytał mnie urolog, do którego zgłosiłem się po kilkuletniej przerwie. W pierwszej chwili oniemiałem - opowiada czytelnik Super Nowości z Rzeszowa. - Okazało się, że lekarz zagłębił się w dostarczoną mu moją historię zdrowia i choroby, którą przyniosłem od mojego poprzedniego lekarza. A w karcie stało jak byk "2 marzec 2004 rok - założenie cewnika - ewakuowano 150 ml moczu". Potem już w domu przypomniałem sobie, że słyszałem coś o kłopotach mojego byłego doktora, że miał jakieś problemy z dopisywaniem różności do kart chorobowych. Swoją drogą, kogo oszukują tacy lekarze, NFZ czy może nas wszystkich? - zastanawia się pan Zygmunt. Wpadka przez przypadek - Doktor L. jest na celowniku od kilku lat. Zaczęło się od zwykłej kontroli, w czasie której zakwestionowaliśmy zasadność wypisywania bardzo drogiego i wysoko refundowanego leku - mówi Anna Gut, kierownik wydziału gospodarki lekami w POW NFZ w Rzeszowie. - Jego sprawa jeszcze ciągnie się w sądzie, bo po naszym sygnale o wyłudzeniach prokuratura zarzuciła mu działanie w grupie przestępczej razem z kilkoma farmaceutami i przedstawicielami firm farmaceutycznych. Część oskarżonych dobrowolnie poddała się karze, część jeszcze się procesuje. Wspólnie wyłudzili kilkaset tys. zł. Wypisują drogie leki Proceder polega najczęściej na tym, że lekarze wykorzystują numery PESEL swoich pacjentów i bez ich wiedzy wypisują recepty na leki refundowane, które sami wykupują, a potem odsprzedają (za niektóre leki refundowane pacjent płaci 3,20 zł, a w rzeczywistości kosztują nawet 1000 zł). Często też postawą machinacji jest to, że hurtowa cena lekarstw jest często niższa niż kwota refundacji (np. cena hurtowa to 20 proc. ceny ostatecznej, a wysokość refundacji sięga od 30 do 100 proc. tej kwoty). Apteki kupują leki w hurtowni, a następnie, korzystając ze sfałszowanych recept, ubiegają się w NFZ o refundację. Sądy nierychliwe - Nie odzyskaliśmy pieniędzy z ewidentnego oszustwa popełnionego jeszcze w 2001 roku - mówi Anna Gut. - Takie sprawy, niestety, ślimaczą się latami, a pieniędzy nie można wyegzekwować i przeznaczyć dla kogoś innego. Na ubezpieczenie zdrowotne płaci każdy z nas. Oszuści nie naciągają więc NFZ, tylko szczodrą ręką biorą z naszej kieszeni pieniądze, które mogłyby być wykorzystane na dofinansowanie leczenia kogoś bliskiego. Może nas. Anna Moraniec