Policja oficjalnie twierdzi, że przyczyną tragedii jest nadmierna prędkość i nieostrożność kierowców. Nieoficjalnie funkcjonariusze drogówki przyznają, że asfalt w tym miejscu jest fatalny. W niedzielę, 4 maja, na feralnym odcinku krajowej "dziewiątki" zdarzyły się dwa wypadki. W pierwszym, około godz. 13.25, jadący od strony Krosna nissan almera nie reaguje na ruchy kierownicy, zjeżdża na lewą część jezdni i czołowo zderza się z tirem. Ginie 25-letnia dziewczyna, kierująca samochodem, a trzej pasażerowie są ranni. Kilka godzin później na tym samym odcinku "dziewiątki" kobieta siedząca za kierownicą hyundaia traci na zakręcie kontrolę nad samochodem, zjeżdża na lewo i zderza się z daewoo tico. Jedna osoba zostaje ranna. Jezdnia jak lodowisko - Jaka jest przyczyna wypadku? - pytamy policjantów na miejscu tragedii. - Głupie pytanie - odburkuje jeden z funkcjonariuszy. - Przecież na butach trudno tu ustać, a co mówić o jeździe samochodem, nawet z niewielką prędkością. Po deszczu jezdnia w tym miejscu jest śliska jak lodowisko. Dyrekcja dróg jest głucha na nasze pisma w tej sprawie. - Na tym odcinku były prowadzone badania właściwości antypoślizgowych nawierzchni - mówi Joanna Rarus z rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wyniki tych badań wskazały, iż parametry na tym odcinku są w normie. Stan nawierzchni tego odcinka został jednak zakwalifikowany jako niezadowalający, co oznacza, że remont danego odcinka drogi nie musi być wykonany w roku bieżącym, ale powinien nastąpić w przyszłym. Mając na względzie poprawę stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego, planujemy przeprowadzić w przyszłym roku odnowę odcinka Domaradz - Iskrzynia. Autor: Krzysztof Rokosz