- Wszyscy potwierdzali, że kierowca golfa jechał niebezpiecznie i niepewnie. Przypomnijmy, że chodzi o Janusza D. - 26-letniego dzielnicowego z Dukli, który 28 lutego br., wracając do domu w Chyrowej volkswagenem golfem, w Nadolu wjechał do rowu, po czym koziołkował i dachował. Kierowca wygramolił się z auta, zatrzymał jasny osobowy samochód i odjechał nim w kierunku Iwli. Nikt nie zapamiętał marki ani numerów tego samochodu i do dziś nie udało się ich ustalić. Ustalono jednak, że pracujący w policji od 2,5 roku (w kwietniu ub.r. awansował na dzielnicowego) Janusz D. był tego dnia w pracy do godz. 15. Wychodząc, mówił kolegom, że nie jedzie prosto do domu, bo ma do załatwienia jakąś sprawę. Nie udało się ustalić, co to była za sprawa i z kim się spotkał. Do wypadku, który spowodował w Nadolu, doszło tego dnia około godz. 17.45. Tragiczne odkrycie Do domu na noc nie wrócił, więc od piątkowego ranka policjanci z Dukli i Krosna zaczęli poszukiwania na terenach położonych między Duklą a Chyrową. Po południu przeczesująca las policjantka natknęła się na zwłoki dzielnicowego. Janusz D. leżał w pobliżu drogi do swego domu (około 70 m od drogi lokalnej). Od razu widać było, że zginął od strzału w głowę. Obok ciała leżał jego służbowy walther-99. Sekcja zwłok i badanie broni potwierdziły, iż przyczyną śmierci był samobójczy strzał w głowę z tej broni. We wstępnej fazie śledztwa wykluczono, by powodem samobójstwa były kłopoty w pracy lub problemy rodzinne lub osobiste. Wynik badania krwi - Ze zwłok pobrano krew do badania na zawartość alkoholu, której próbki przesłaliśmy do laboratorium w Krakowie. Na wyniki trzeba było poczekać, ale wiele one wyjaśniły - dodał prok. C. Pelczarski. - Policjant wracał do domu samochodem w wyraźnie nietrzeźwym stanie. Prokurator C. Pelczarski zgodził się z tezą, że przyczyną samobójstwa mogło być nagromadzenie się w umyśle policjanta negatywnych emocji. W drodze do domu Janusz D. skojarzył, że za jazdę samochodem po pijaku i spowodowanie kolizji grozi mu wydalenie z policyjnej służby i karny proces. Wiedział też, że nie uzyska odszkodowania z tytułu ubezpieczenia pojazdu. Zrozumiał pewnie, że poukładane życie nagle legło w gruzach i to z powodu jego skrajnej nieodpowiedzialności. Miał przy sobie służbową broń, więc użył jej, aby niejako uprzedzić następstwa swego wybryku JANUSZ KLICH