Jak poinformował rzecznik NFZ w Rzeszowie Marek Jakubowicz, największe trudności z dostępem do dentysty mogą mieć mieszkańcy powiatu mieleckiego, strzyżowskiego, niżańskiego, przemyskiego, leżajskiego oraz częściowo krośnieńskiego i jasielskiego. - Tak się stało mimo tego, że w tym roku przeznaczamy więcej pieniędzy na stomatologię i proponujemy lekarzom większe kontrakty, ale chcemy, żeby wykonywali większą liczbę procedur. Niestety, lekarze ze Związku Lekarzy Dentystów w zdecydowanej większości odrzucili naszą propozycję - powiedział rzecznik. Jak wyjaśnił, dentyści chcą większych stawek, uważając, że procedury są niedoszacowane. Jednak nie oferują większej liczby procedur. Na taką możliwość nie zgadza się z kolei Fundusz, m.in. ze względu na ograniczone finanse oraz ze względu na dobro pacjenta. - Na propozycji stomatologów skorzystaliby tylko oni sami, a nie pacjenci. My chcemy dać dentystom większe kontrakty, ale np. zamiast pracować dwa dni w tygodniu, niech gabinet będzie otwarty przez pięć dni, wtedy skorzystaliby także i pacjenci - podkreślił Jakubowicz. Dodał, że na 2011 rok NFZ przeznaczył o 15 mln zł więcej na stomatologię niż w roku ubiegłym. Obecnie trwają negocjacje z zakresu specjalistyki dentystycznej i gabinetów szkolnych. Jakubowicz zaznaczył, że w piątek zostanie ogłoszony dodatkowy konkurs na stomatologię ogólną dla dentystów, którzy do tej pory nie podpisali kontraktów. Jednak zasady kontraktowania nie zmienią się. Jak najszybszego rozpisania nowego konkursu oczekują stomatolodzy. - Obiecano nam, że nowy konkurs zostanie rozpisany jeszcze w grudniu. Tak się nie stało, czyli prawie ok. 800 tys. pacjentów zostało pozbawionych ciągłości bezpłatnej opieki dentystycznej. Chcemy jak najszybciej przystąpić do negocjacji - powiedziała Agata Jakiel ze Związku Lekarzy Dentystów. Dodała, że Fundusz od trzech lat nie podniósł wartości punktu, który wynosi ciągle 1,02 zł. Dodała, że przy takiej stawce za tzw. zaopatrzenie bolącego zęba otrzymuje się 8 zł, a za wyrwanie, czyli zabieg chirurgiczny, 20 zł. Podkreśliła, że nie pokrywa to nawet rosnących kosztów. Porównała stawki z Podkarpacia z Wielkopolską, gdzie wartość punktu tamtejszy NFZ wycenił na 1,2 zł. Zauważyła także, że w prywatnych gabinetach na Podkarpaciu za wyrwanie zęba trzeba zapłacić co najmniej 50 zł. - Cały ubiegły rok pracowałam za darmo. Pieniądze otrzymywane z NFZ nie pokrywały nawet kosztów leczenia. A gdzie zakup materiałów, które drożeją, a gdzie opłacenie pomocy dentystycznej? - powiedziała. Dodała, że nawet jeżeli wartość punktu wrosłaby do 1,15 zł to wystarczy wówczas na opłacenie minimalnej stawki ZUS. Pacjenci, którzy chcą skorzystać z bezpłatnego leczenia zębów znajdą listę gabinetów, które podpisały kontrakty z NFZ na stronie internetowej Funduszu.