- Byłem kilka razy świadkiem, jak starsza osoba kupiła bilet zerowy, a później w drodze do siedzenia przewracała się, bo kierowca akurat ruszył z przystanku - opowiada. Takie sytuacje, jego zdaniem, można by zażegnać jedną decyzją wprowadzającą ryczałt ze strony miasta za przejazdy emerytów. Takiemu rozwiązaniu przeciwny jest prezes Miejskiej Komunikacji Samochodowej Piotr Chęciek. Twierdzi, że wprowadzenie zerówek nie miało na celu prześladowania pasażerów, ale dbanie o dobro spółki. Wcześniej miasto płaciło już ryczałt za przejazdy emerytów, ale kwota ta była za mała w stosunku do liczby pasażerów korzystających z darmowych kursów. Teraz, jego zdaniem, nawet nie można myśleć o likwidacji zerówek, bo wkrótce wejdzie w życie ustawa o transporcie publicznym, która nakaże prowadzenie ewidencji wszystkich przejazdów. - Jak inaczej udowodnimy, ile przewieźliśmy pasażerów, jeśli nie będziemy sprzedawać biletów każdemu z nich? Wycofanie się teraz z zerówek byłoby nielogiczne - twierdzi Chęciek. Rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie elektronicznych biletów zbliżeniowych. Pasażer po wejściu do autobusu przysunąłby taką kartę do czytnika, który zarejestrowałby jego przejazd. - Jeśli nie otrzymamy dofinansowania z Unii Europejskiej, to nie będzie nas na taki system stać - zauważa prezes MKS-u. JAG