Zebrane w ten sposób pieniądze miały być przeznaczone na zakup pomocy naukowych. Czy jednak na pewno na te cele szła ta pomoc? Zdania wśród samych uczniów są podzielone. Owszem na warsztatach pojawiały się nowe pomoce naukowe, ale ich wartość zdaniem uczniów była znacznie niższa od zebranych w ten sposób pieniędzy. Co więcej zbiórka stałą się już szkolną tradycją. Prokuratura zaniepokojona tą sytuacją wszczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić czy dyrekcja szkoły i niektórzy jej pracownicy nie złamali prawa: Postępowanie będzie zmierzało do wyjaśnienia tego, czy faktycznie uczniowie byli zmuszani do dokonywania tych wpłat z jednej strony, i z drugiej strony czy pracownicy zespołu szkół zawodowych mieli podstawy do zgłaszania takiego żądania - mówił szef Prokuratury Rejonowej w Dębicy Bogusław Walewiński. Do grona osób zbulwersowanych tą praktyką dołączył również podkarpacki kurator oświaty Jolanta Tudruj-Darska: Z całą pewnością żaden z dyrektorów szkoły nie może poubierać dodatkowych opłat. Jeżeli podczas prowadzonego dochodzenia potwierdzą się zarzuty, pracownikom zespołu szkół zawodowych, którzy domagali się wpłat grozi nawet kilka lat więzienia.