Pod koniec lutego grupa studentów z Wydziału Prawa i Administracji złożyła na piśmie skargę do rektora uniwersytetu na doktor Sabinę G. Zarzucili jej nieuczciwy sposób oceniania. Twierdzili, że tylko te osoby dostają piątkę na zaliczenie z przedmiotu "Sądy konstytucyjne w państwach europejskich", które przyjdą do pani doktor ze skryptem jej autorstwa. Pogłoski na wydziale - Na wydziale krążyła fama, że wystarczy przyjść ze skryptem pani doktor, poprosić o jej autograf i ma się piątkę w kieszeni - opowiada były student wydziału Prawa i Administracji, który prosił o anonimowość. Jak nas poinformował Ludwik Borowiec, rzecznik UR, 4 marca Włodzimierz Bonusiak, były rektor uczelni, powiadomił o sprawie prokuraturę. - Sabina G. nie ma postawionych zarzutów. Jest świadkiem w sprawie i została przesłuchana na samym początku podjętego rozpoznania sprawy. Cały czas gromadzimy materiał dowodowy. Musimy przesłuchać ponad 1300 studentów - wyjaśnia Ewa Lotczyk z Prokuratury Rejonowej dla Miasta Rzeszowa. Pani doktor zaprzecza Doktor Sabina G. mówi, że to nieprawda, że ma serdecznie dość tej sprawy, która odbiła się na jej zdrowiu. - Chciałam jedynie pomóc studentom i poinformowałam ich, że został wydany skrypt, który zawiera całość materiału do egzaminu z przedmiotu "Sądy konstytucyjne w państwach europejskich". Nikomu nie kazałam go kupować i nigdy nie stawiałam piątki za książkę. Było mi miło, gdy studenci przychodzili ze skryptem i prosili o mój podpis. Nie przypuszczałam, że będę miała z tego powodu takie kłopoty - rozkłada bezradnie ręce doktor Sabina S. Wykładowca tłumaczy absurdalność zarzutów choćby takim faktem, że liczba zakupionych egzemplarzy książki nie przekłada się na jej zysk. - Czy kupiliby jedną książkę, czy cały nakład, moje wynagrodzenie za wydanie skryptu jest stałe i wynosi około 300 złotych - tłumaczy Sabina G. - Po tej przykrej sprawie straciłam zaufanie do studentów i czuję bardzo duży dyskomfort - nie ukrywa wykładowca. URSZULA PASIECZNA