- Obecny zarząd województwa nie jest w stanie skutecznie rządzić Podkarpaciem. Urząd Marszałkowski stał się przystanią dla działaczy PiS, nieprawidłowości są porażające - twierdzi poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który na wczorajszej konferencji prasowej ujawnił szereg danych dotyczących m.in. masowego zatrudniania w urzędzie osób politycznie związanych z władzami województwa. Wiele wskazuje na to, że aresztowanie dwójki urzędników podejrzanych o korupcję może poważnie wstrząsnąć układem rządzącym województwem. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat, odkąd województwem rządzi Prawo i Sprawiedliwość, w urzędzie zatrudnienie niemal się podwoiło. Wśród 350 nowo przyjętych osób jest wiele nazwisk znanych z zaangażowania politycznego. Coraz wyższe pensje urzędników - Wśród nowych pracowników znaleźli się m.in. była posłanka PiS, dwóch radnych miejskich, asystent byłego wicewojewody, szereg osób pełniących wcześniej ważne funkcje w innych urzędach - grzmi poseł Tomasz Kamiński, jednocześnie zwracając uwagę na rosnące w niezwykle szybkim tempie wydatki urzędu i pensje urzędników. Według informacji parlamentarzysty, w ciągu dwóch lat pensje wzrosły aż o jedną czwartą. O ile w końcu 2006 roku pensje dyrektorskie wynosiły 6 tysięcy złotych, o tyle teraz już 7500. Średnie zarobki wszystkich urzędników wzrosły o ponad 800 złotych, do tego dochodzą "trzynastki" i nagrody (w 2007 roku średnio 1100 złotych, w zeszłym roku już 3150). Przypomnijmy, że kilka dni temu aresztowano dwie osoby podejrzane o korupcję i ustawianie konkursów na stanowiska urzędnicze: wiceszefa gabinetu marszałka Łukasza A. oraz sekretarkę jednego z wicemarszałków, Agnieszkę M. Sama prokuratura przyznaje, że "sprawa jest rozwojowa", a w kręgach politycznych huczy od pogłosek, że kolejne zatrzymania są kwestią czasu. Zwłaszcza że Łukasz A. zasiadał w kilkudziesięciu komisjach konkursowych, co do których pracy są zastrzeżenia. W obecnej kadencji przeprowadzano blisko 200 naborów urzędników, według posła Kamińskiego, w co najmniej 30 przypadkach złamano ustawę o pracownikach samorządowych, nie podając pełnej informacji o wynikach naboru. Będzie polityczne trzęsienie? - Spodziewam się prawdziwego politycznego trzęsienia ziemi. Sejmikowa większość jest bardzo krucha, zaś wiadomo, że kilku koalicyjnych radnych jest wręcz wrogo nastawionych do obecnego zarządu. Można spodziewać się przesilenia - mówi jeden z lokalnych polityków. Natomiast szef podkarpackiego PSL, wiceminister Skarbu Państwa, Jan Bury, twierdzi co prawda, że nie chce mu się wierzyć w korupcję na szczycie samorządowej władzy, ale dodaje, że szereg niepokojących sygnałów płynących z urzędu każe sprawę dokładnie wyjaśnić, i niezwłocznie powinno to być przedmiotem dyskusji na sejmiku. - Ja z kolei czekam na informację, czy politycy PiS, którzy na początku kadencji nasyłali na swych poprzedników CBA, z taką samą energią wezmą się za wyjaśnianie ostatnich przypadków korupcji i czy CBA również tak samo energicznie zajmie się sprawą - dodaje poseł Tomasz Kamiński. Szymon Jakubowski