Człowiekiem, który jako pierwszy przekazał informację o tragedii był jeden z parlamentarzystów. Wszyscy dookoła byli w szoku. Ludzie spontanicznie zaczęli podchodzić pod główny ołtarz. Rozdzwaniały się kolejne telefony, uczestnicy wyjazdu otrzymywali kolejne SMS-y. - Najpierw docierały wieści, że są trudności, że coś się zapaliło, że parę osób zginęło. Do końca nikt nic nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć - wspomina Maria Lamers. Msza się rozpoczęła, choć cały czas dzwoniły telefony, a krzesła dla najświetniejszych pozostały puste. W pewnej chwili wniesiono sztandar z kirem. Akurat trwało requiem przygotowane przez chór wojska polskiego dla uczczenia ofiar sprzed 70 lat. Ktoś z tyłu zaszlochał: "O Boże! Prezydent nie żyje". Katastrofa samolotu pod Smoleńskiem. Raport specjalny - fakty, wspomnienia, fotografie Reakcje zgromadzonych były różne. Jedni płakali, inni stali skamienieli z żalu i przerażenia. Maria Lamers wspomina, że stojąca koło niej posłanka zaczęła dygotać. Nie wiadomo czy z zimna, czy z szoku po chwilę wcześniej otrzymanej informacji. Wnuczka oficera zdjęła z siebie szal i owinęła parlamentarzystkę. Ziemię katyńską wyrywałam rękami Pani Maria po mszy wróciła na grób dziadka. Szlochając pytała: "Dlaczego musieli zginąć znowu najlepsi ludzie - legendy walki o wolną Polskę. Dlaczego?!" - Ziemię katyńską, którą miałam przywieźć do Polski, wyrywałam dosłownie gołymi rękami w strasznym pośpiechu, bałam się, że zostawią mnie na tej nieludzkiej ziemi - dodaje Maria Lamers wciąż przeżywając tragedię. Program wizyty w Katyniu natychmiast uległ zmianie. Ludzie wracali w rozpaczy, mówili, że nie wiedzą, do jakiej Polski wracają. Zobacz film nakręcony na miejscu tuż po katastrofie: - Podróż powrotna do Warszawy to była odradzająca się, zapomniana solidarność. Byliśmy oddzieleni od mediów, nie wiedzieliśmy, jak reaguje naród. Dodawaliśmy sobie otuchy śpiewając pieśni patriotyczne. Śpiewających przybywało, schodzili się ludzie z innych wagonów. W tym momencie wszyscy byliśmy jedną wielką rodziną katyńską - dodaje. *** Maria Lamers jest siostrzenicą Stanisławy Sojowej, szefowej rzeszowskiego koła Rodzin Katyńskich. Jej dziadek był w czasie I wojny światowej legionistą II Brygady, a później dyrektorem szkoły imienia Jachowicza w Rzeszowie. Powołany pod broń, we wrześniu 1939 roku w stopniu porucznika rezerwy dostał się do radzieckiej niewoli. Podzielił los kilku tysięcy towarzyszy broni zamordowanych w Katyniu... Szymon Jakubowski sjakub@pressmedia.com.pl