W normalnych przypadkach, osoby starające się o status uchodźcy, czekają na decyzję urzędników w specjalnych ośrodkach. Rzeczniczka MSWiA, Patrycja Hryniewicz tłumaczy jednak, że tym razem sytuacja jest wyjątkowa. Ona ma tutaj zgodnie z prawem mieszkającą rodzinę, która może się nią zająć. Ze względu na bardzo ciężką sytuację psychiczną, będzie mogła właśnie u rodziny czekać na status uchodźcy. Nowe miejsce zamieszkania czeczeńskiej rodziny jest na razie utrzymane w tajemnicy. Matka i chłopczyk od piątku przebywali w szpitalu w Ustrzykach Dolnych. Trafili do niego wychłodzeni i w stanie wycieńczenia po tym, jak znalazła ich Bieszczadzka Straż Graniczna. W czasie przekraczanie zielonej granicy ukraińsko-polskiej zmarły trzy córki Czeczenki. Wczoraj Kamisa D. złożyła wniosek o przyznanie jej i dziecku statusu uchodźców w Polsce. Cała procedura może potrwać nawet pół roku. Za około trzy dni ciała trzech córek Czeczenki mają być przetransportowane na Północny Kaukaz. Na przewiezienie czekają w stołecznym szpitalu na Wolskiej. Zamykaniu trumien będzie asystował pracownik rosyjskiej ambasady, który musi wypełnić dokumenty. Rodzice nie wezmą udziału w pogrzebie dziewczynek. Mają dużą rodzinę na Kaukazie, która może przyjąć ciała. To może się odbyć bez nich - powiedział Krzysztofowi Zasadzie, reporterowi RMF FM przedstawiciel republiki Iczkeria w Polsce. Zaprzeczył też doniesieniom prasowym, jakoby stołeczne szpitale nie chciały przyjąć ciał dzieci. To była nasza pomyłka, nie znamy miasta, języka i adresu szpitala, do którego mieliśmy trafić - dodał. W dokumentach był adres szpitala na Wolskiej, w nocy trafili na Wołoską.