Jej trzy córki zmarły w czasie nielegalnego przekraczania granicy polsko-ukraińskiej, jednak polska prokuratura nie postawi matce zarzutów z związku z ich śmiercią. Wczoraj wieczorem prokuratorzy ponownie rozmawiali z kobietą. Została przesłuchana na okoliczność przejścia przez granicę ukraińsko-polską. Jej ponowne zeznania nie wniosły w zasadzie niczego nowego - powiedziała w rozmowie z dziennikarzami RMF FM prokrurator Agata Smyka, która przesłuchiwała Czeczenkę. 36-letnia Kamisa D. zdecydowała, że złoży wniosek o status uchodźcy w Polsce. Ewentualny wniosek Czeczenki o nadanie jej statusu uchodźcy będzie rozpatrywany w trybie pilnym. Zapewnił o tym szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Rafał Rogala podkreśla, że jeśli wpłynie wniosek w tej sprawie, cała procedura może potrwać do 6 miesięcy. W tym czasie Kamisa i jej dziecko mogą przebywać w ośrodku dla uchodźców, ale nie muszą. Mogą skorzystać z pomocy słuchaczki radia RMF FM z Wielkopolski, która zaproponowała rodzinie dach nad głową i opiekę. Wczoraj prokuratura w Krośnie zdecydowała, że nie postawi Czeczence zarzutów w związku ze śmiercią dzieci, które zginęły w Bieszczadach. Opowiedziała nam zatrważającą historię - mówili RMF FM policjanci, którzy rozmawiali w szpitalu z 36-letnią Kamisą. Kobieta zeznała, że nie szła w żadnej większej grupie, zieloną granicę przekraczała tylko z dziećmi, a ich celem była Austria. Pomyliła kierunki i zamiast na Słowację trafiła do Polski. Wycieńczona kobieta i jej dwuletni syn są od piątku w szpitalu w Ustrzykach Dolnych.