W Internecie już pojawiły się oferty sprzedaży kart wstępu. Za kilkaset złotych trzeba kupić... szalik naszej reprezentacji, do którego "gratisowo" dokładany jest bilet. - Sprzedam szalik reprezentacji Polski za 900 złotych. Do tego dokładam gratisowo bilet na mecz polskiej reprezentacji - tego typu ogłoszenia coraz częściej pojawiają się w Internecie. To swoista odpowiedź na olbrzymie zapotrzebowanie na karty wstępu i oficjalny zakaz handlu biletami. Ochłapy dla prawdziwych kibiców Organizatorzy Mistrzostw Europy 2008 przewidzieli dla polskich kibiców ponad 20 tysięcy biletów na trzy mecze fazy grupowej. Połowa z kart wstępu jest jednak zarezerwowana dla sponsorów polskiej reprezentacji: Puma, Telekomunikacja Polska S.A., Browary Tyskie. Z drugiej połówki swoją część wezmą jeszcze działacze Polskiego Związku Piłki Nożnej. W efekcie dla prawdziwych kibiców, współtworzących piłkarskie widowisko i dopingujących nasze Orły pozostaną ochłapy. A to już pole do popisu dla "koników". 10 marca zakończyło się losowanie biletów dla chętnych do obejrzenia na żywo meczów biało-czerwonych. Karty wstępu były w cenach (w zależności od miejsca) po 40, 80 i 110 euro. Na jeden bilet było niemal 200 chętnych. Część szczęśliwców, którym udało się dostać wejściówkę zwietrzyła w tym świetny interes. Kto nabija kasę "konikom"? - Szlag mnie trafia, bo jako jeden z pierwszych zalogowałem się w Internecie, okazało się, że nie mam szans na bilet, a teraz ktoś mi proponuje, że sprzeda mi go jako dodatek do szalika za kwotę sześciokrotnie wyższą. I szczerze powiedziawszy waham się. Ale przecież nie o to chodzi, żeby mistrzostwami nabijać kasę "konikom" - denerwuje się jeden z naszych Czytelników. - Dochodzą do mnie różne informacje na ten temat. To rzeczywiście skandal. Zastanawiam się, skąd ci ludzi mają bilety. Dlaczego nie mogli ich dostać prawdziwi kibice piłkarscy - mówi Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. Jak dodaje wciąż nie wiadomo, ile biletów dostaną działacze. - Tą sprawą powinny zająć się organa ścigania. Tegoroczna sytuacja ze sprzedażą biletów ujawniła pewne patologie, którym należy w przyszłości zapobiegać. Widać, że wytworzyła się grupka cwaniaków, którzy po to tylko logowali się w Internecie, by na tym zarabiać. Tak dalej nie może być - mówi Greń. SZYMON JAKUBOWSKI