- Utraciłem rękę, a mam rodzinę i dzieci. Chciałbym gdzieś pracować, by im pomóc, a nie siedzieć bezczynnie w domu... Oskarżony o nieumyślne spowodowanie 26 czerwca ub.r. katastrofy drogowej w Olszanach, w której zginęło 4 mężczyzn w wieku od 30 do 61 lat, Dariusz S. ze Zwierzyńca k. Biłgoraja płakał, wypowiadając te słowa przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie. W tym akcie rozpaczy wtórowała mu siedząca z tyłu żona. Dariusz S. wraz ze zmiennikiem Jerzym P. (zginął podczas próby opuszczenia kabiny tira) jechali tamtego dnia krętą i górzystą drogą z Nadleśnictwa Stuposiany z 15- -tonowym ładunkiem drewna. Na Górze Olszańskiej Dariusz S. zorientował się, że hamulce ciągnika i naczepy przestały działać. Zjeżdżał z góry, cały czas sygnalizując światłami awarię. Jadące z naprzeciwka cinquecento zdołało zjechać na pobocze i uniknąć wypadku, ale nie zdążył tego zrobić na łuku drogi volkswagen transporter. Zjeżdżający z góry z prędkością 80 km/h tir wywrócił się na niego, a kloce drewna i tir uśmierciły na miejscu 4 osoby. Oskarżony i skazany Po śledztwie i procesie przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, bezręki po wypadku Dariusz S. został uznany za winnego i skazany na 2 lata pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 5 lat i dodatkowo pozbawiony prawa kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi na 5 lat. Od tego wyroku apelację złożył jego obrońca. Nie zarzucał on wyrokowi właściwie nic. Chciał tylko, aby sąd odwoławczy przywrócił oskarżonemu prawo kierowania pojazdem osobowym, przystosowanym do jego inwalidztwa i by mógł on dojeżdżać na zabiegi rehabilitacyjne oraz ewentualnej pracy w jakimś zakładzie pracy chronionej. I Sąd Apelacyjny w pełni przyznał mu rację, przywracając skazanemu prawo jazdy kategorii B. Wyrok jest już prawomocny. JANUSZ KLICH