Mimo powtarzających się w ostatnich latach powodzi i nawałnic ubezpieczenia od tego typu zdarzeń wciąż nie są w Polsce powszechne. W Zawadach (woj. podkarpackie) zgłoszenia szkód przyjmowane były w poniedziałek w mobilnym biurze PZU, w którym można było umówić się też na oględziny, czy zlecić przekazanie poszkodowanym ustalonych odszkodowań lub zaliczek. Mobilne biuro zostało przystosowane także do niesienia pomocy rzeczowej - na wyposażeniu autobusu znalazły plandeki, folie ochronne, koce i płaszcze przeciwdeszczowe. Jak poinformowała Iwona Mazurek z Warty, także ta firma skierowała na południe Polski dodatkowe służby likwidacyjne z innych województw. Dla szkód z ubezpieczeń indywidualnych ubezpieczyciel wprowadził uproszczone procedury likwidacyjne. Zapewniła też, że w przypadku dużych, dotkliwych dla klientów szkód, będą wypłacane zaliczki pozwalające na natychmiastowe podjęcie prac naprawczych. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego w pierwszym kwartale 2009 roku. w całej Polsce wykupionych było 7 mln 622 tys. polis od szkód spowodowanych żywiołami, z czego 1 mln 596 tys. stanowiły obowiązkowe ubezpieczenia budynków w gospodarstwach rolnych. W tym roku znacznie wzrosło zainteresowanie ubezpieczeniami wśród rolników, którzy jeszcze do wtorku (czyli do końca czerwca) mają czas na wykupienie obowiązkowego ubezpieczenia upraw. Zdaniem analityka Polskiej Izby Ubezpieczeń Marcina Tarczyńskiego ubezpieczenia od szkód spowodowanych żywiołami, m.in. powodzią, nie są w Polsce powszechne. - W ubiegłym roku szkody na południu Polski powodowane były silnymi wiatrami i huraganami. Kiedy likwidatorzy szkód przyjeżdżali na miejsce, czasami okazywało się, że połowa domów w ogóle nie była ubezpieczona. Dziś sytuacja też nie wygląda najlepiej, daleko jest do powszechności ubezpieczeń w tych regionach kraju, które szczególnie narażone są na wystąpienie nagłych zdarzeń pogodowych - powiedział w rozmowie z PAP. Według danych PZU zainteresowanie ubezpieczeniami wzrosło wśród rolników. Obecnie ubezpieczenie mienia ruchomego i budynków w gospodarstwach rolnych wykupuje ok. 85 proc. rolników, z czego w PZU 80 proc. z nich. Znacznie mniej rolników wykupuje zaś ubezpieczenie zwierząt gospodarskich (kilka procent) i upraw rolnych z dotacją do składki (ok. 10 proc.). Jak powiedziała Magdalena Olborska z biura prasowego PZU, od 1 stycznia rolnicy zawarli z PZU 50 tys. umów obowiązkowego ubezpieczenia upraw od skutków czynników atmosferycznych, czyli prawie trzykrotnie więcej niż w roku ubiegłym. Rolnicy najchętniej ubezpieczają uprawy zboża i rzepaku, a umowy najczęściej zawierają właściciele dużych gospodarstw rolnych. Rolnik, który zdecyduje się na kupno dotowanego ubezpieczenia rolnego, zapłaci tylko połowę składki ubezpieczeniowej. Resztę pokrywa budżet państwa. Pod względem ubezpieczeń upraw z dotacją do składki, udział PZU kształtuje się na poziomie 60 proc. Wykupuje je ok. 10 proc. rolników. W ub.r. PZU wypłacił prawie 11 tys. odszkodowań rolnikom posiadającym ubezpieczenia upraw ze składką dotowaną z budżetu państwa.