W ubiegłym roku na ślubnym kobiercu w naszym regionie stanęło 13 733 pary, prawie dwadzieścia razy więcej niż 10 lat temu. Obecnie urzędnicy w Rzeszowie udzielają po 10 - 12 ślubów w każdą sobotę, a terminy rezerwowane są już na grudzień. - Tylko w 2007 roku zawarto ponad 13 tysięcy małżeństw. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze dziesięć lat temu rocznie udzielano ok. 700 ślubów - przyznaje Jerzy Wiktor, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Rzeszowie. Prawie wszystkie soboty są zajęte Już teraz w każdą sobotę w rzeszowskim ratuszu urzędnicy udzielają po 10 - 12 ślubów. W wyjątkowych przypadkach śluby udzielane są w tygodniu. - Pracujemy pełną parą. Miasto się rozrasta, więc coraz więcej osób - dawniej spoza Rzeszowa - decyduje się na zawarcie związku u nas - podkreśla Jerzy Wiktor. Urzędnicy mówią, że planowane małżeństwo należy zgłosić najlepiej cztery, sześć miesięcy wcześniej. W USC śluby są wpisywane już na grudzień. - Nie oznacza to, że nie ma wolnych terminów, ale zdarza się, że para przychodzi w lipcu i chce zawrzeć związek w lipcu - dodaje kierownik USC. Nie tylko rozwodnicy biorą cywilne Powodów gwałtownie rosnącej liczby małżeństw w Rzeszowie jest, zdaniem Wiktora, kilka: wyż demograficzny, obniżony wiek małżonków, rozszerzające się granice miasta oraz zaciąganie kredytów i kupno mieszkań. Odchodzi też w zapomnienie mit, że ślub w urzędzie biorą tylko rozwodnicy. - Dziewięćdziesiąt procent małżonków stanowią panny i kawalerowie. Sporo par najpierw bierze ślub cywilny, a potem decyduje się na kościelny - mówi Jerzy Wiktor. Choć ostatnio spadła liczba rozwodów, to od 2000 roku nadal jest ich bardzo dużo. Jak zauważa kierownik USC, jedną z głównych przyczyn jest obniżenie wieku, od którego można zawierać małżeństwo. Związek osiemnastolatków rzadko wytrzymuje próbę czasu. KATARZYNA DRĄŻEK