Charakteryzują go obskurne baraki, gdzie w fatalnych warunkach wegetują głównie Romowie. Wielu z nich od lat nie uiszcza opłat za swoje lokale. Niektóre rodziny mają zaległości sięgające nawet kilkuset tysięcy złotych. Władze miasta od dość dawna starają się coś zrobić z zaniedbanym osiedlem. Jego rewitalizacja to jednak dość kosztowna sprawa. Stąd magistrat zamierza ubiegać się na ten cel o dofinansowanie unijne. Wedle planów, MMR ma stać się piękną dzielnicą mieszkaniową. Zaczęli od przebudowy kanalizacji Jest już koncepcja programowo - przestrzenna nowego "miasteczka". Przewiduje ona m.in. budowę sześciu bloków (454 mieszkania), dwóch parkingów z ponad 300 miejscami postojowymi, drogi, chodników i terenów zielonych. Ale to melodia - wydaje się - dalekiej przyszłości. - Rozpoczęliśmy prace dotyczące uzbrojenia tego terenu - informuje prezydent Janusz Chodorowski. - Mamy już pieniądze na przebudowę tam kanalizacji. Przygotowujemy też dokumentację na przebudowę sieci zasilania w ciepło. Kiedy zmodernizujemy infrastrukturę podziemną, wybudujemy tam ulice osiedlowe i drogi dojazdowe. Potem będziemy burzyć baraki, które nie nadają się do remontu. I tak, krok po kroku, zamierzamy zmieniać to osiedle. Jak rozwiązać problem Romów z baraków? A co z Romami? - dopytujemy. - Pewnie część z nich, głównie tych starszych, zostanie w barakach i jakoś trzeba będzie ten problem rozwiązać - odpowiada prezydent. - Wciąż nie mamy pomysłu, jak uaktywnić tamtejsze środowisko, jak utworzyć miejsca pracy, handel itp. Tak, aby to wszystko wreszcie zaczęło dorównywać innym dzielnicom miasta. - Myślę jednak, że kwestią czasu i to niedługiego, jest asymilacja Romów i ich wejście w normalną społeczność - dodaje. - Oni naprawdę zmienili swoje podejście dzięki otwartej Europie. Coraz częściej widzę Romów, jak kupują, budują i remontują swoje domy. Paweł Galek