Grobowiec zmarłego przed 23 laty artysty znajdował się do tej pory w Siedliskach Bogusz. Chajec zaprojektował go i zbudował. Wtedy w jego miejscowości nie było cmentarza. Teraz mógł wrócić do Kamienicy, gdzie przeżył 75 lat. Urodzony w USA, w okolice Brzostku przyjechał pierwszy raz z rodzicami, kiedy miał 7 lat. Tu się osiedlili. Przeżył obie wojny światowe. To, zdaniem księdza Adama Wątroby, wywarło największy wpływ na jego twórczość. Były proboszcz parafii w Kamienicy Górnej przypomniał przy okazji powtórnego pochówku artysty, jak zapamiętali go ludzie. - Był pracowity i mądry. Nie taką mądrością wyniesioną ze szkoły, ale życiową - podkreślał ks. Wątroba. To on przyjął od Chajca kilka rzeźb do kościoła, m.in. te do bożonarodzeniowej szopki i figurę Chrystusa frasobliwego z rękami związanymi łańcuchem zamkniętym na kłódkę. Symbolizować miała ona zniewolenie narodu polskiego. Można je było oglądać podczas zorganizowanej przy okazji ekshumacji wystawy. Muzeum Regionalne w Jaśle udostępniło też zdjęcia rzeźb, które pozostają w jego posiadaniu. Wystawione zostały też dzieła Józefa Chajca. Rzeźby brata Władysława nie cieszyły się jednak taką popularnością. Być może brakowało w nich przesłania, które przebijało z twórczości laureata nagrody im. Oskara Kolberga. Jak chociażby w tej rzeźbie, która przedstawiała Adolfa Hitlera próbującego połknąć kulę ziemską. Historię Władysława Chajca przypomnieli uczniowie Szkoły Podstawowej w Kamienicy Górnej. Na podstawie źródeł literackich i wspomnień rzeźbiarza starali się przedstawić jego filozofię życiową. Janusz Grajcar