Jest to kolejny podejrzany w tej sprawie. W październiku CBA zatrzymało byłego dyrektora rzeszowskiego oddziału tego banku 55-letniego Marka Z. oraz jego zastępczynię 57-letnią Bożenę L. Rzeszowska prokuratura zarzuciła im działanie na szkodę banku w wysokości prawie 7 mln zł i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Jak poinformował w czwartek szef wydziału Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Damian Mirecki, zatrzymany to szef firmy deweloperskiej PKS Investment w Zakopanem, Sylwester M. Jemu prokuratura postawiła także zarzut działania na szkodę banku w dużej wysokości. M. złożył w czwartek wyjaśnienia w prokuraturze i został zwolniony za poręczeniem majątkowym w wysokości 100 tys. zł. Ma także zakaz opuszczania kraju i odebrany paszport. Mirecki zasłaniając się dobrem śledztwa nie chciał zdradzić, czy podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów. Do działania na szkodę banku doszło, gdy Sylwester M. zaciągnął kredyt na budowę lokali użytkowych, handlowych i mieszkalnych w Zakopanem. Gdy stracił płynność finansową, przestał spłacać raty kredytu. Wówczas zawarł z bankiem reprezentowanym przez Marka Z. ugodę, na podstawie której pieniądze ze sprzedaży lokali miały trafić na konto banku, a w zamian bank miał wyrazić zgodę na zwolnienie ich z hipoteki. Tymczasem - zdaniem śledczych - mimo, że deweloper nie przelał na konto banku środków ze sprzedaży 12 lokali, to jednak bank zwolnił je z hipoteki. Ceny sprzedanych lokali wyniosły od 500 do 900 tys. zł. Były dyrektor banku i jego zastępczyni podejrzani są o działanie na szkodę banku w wysokości prawie 7 mln zł. Ponadto dyrektor ma zarzut fałszowania dokumentów i oszustwa. Natomiast jego zastępczyni ma jeszcze zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Ponadto Marek Z. podejrzany jest także o oszustwo. Według prokuratury oferował on osobom, które chciały wpłacić do banku większe sumy pieniędzy bardzo wysokie oprocentowanie lokaty - 15, 16 proc. w zamian za to, że ich pieniądze trafią na konta innych klientów. Mirecki zaznaczył, że bank nie świadczył takich usług, a Z. wykorzystał fakt, że mógł działać niejako w imieniu banku. Początkowo osoby, które zgodziły się na tego typu "przysługę" otrzymywały wysokie odsetki od swoich pieniędzy. Później jednak stracili je, bowiem klienci, na których konta zostały złożone te fundusze, nie oddali ich. Marek Z. taką ofertę złożył trzykrotnie. Dwa razy dotyczyło to kwoty miliona zł, a raz - 250 tys. zł. Wszystkim podejrzanym w tej sprawie do 10 lat pozbawienia wolności. Marek Z. po zatrzymaniu trafił, decyzją rzeszowskiego sądu, na trzy miesiące do aresztu. Śledztwo zostało wszczęte po zawiadomieniu banku, który także zwolnił z funkcji dyr. oddziału w Rzeszowie.