Nie reagował. Według świadków chwilę wcześniej wychodził w towarzystwie napastnika z miejscowego pawilonu handlowego. Sprawą zajęła się policja i prokuratura. Do zdarzenia, które zelektryzowało Lubaczów doszło w niedzielę wieczorem, ok. godz. 21.00. Przy jednej z ulic stał Andrzej Bielański wraz z żoną i znajomą. W pewnej chwili zauważył wychodzących z pobliskiego pawilonu handlowego Tomasza K. i prokuratora Marka W. "Debile, zabije" - Rozmawiałem wtedy z żoną, gdy zauważyłem trzy wychodzące z pawilonu osoby. Wśród nich prokuratora. Wyglądali jakby byli po spożyciu alkoholu. Tomasz K. w pewnej chwili rzucił się w naszym kierunku krzycząc: "debile, zabiję". Otrzymałem ciosy w głowę - opowiada Andrzej Bielański, który w wyniku pobicia stracił na chwilę przytomność, teraz leży na oddziale chirurgicznym lubaczowskiego szpitala. Ma stłuczoną głowę, uszkodzony kręgosłup, uskarża się na zawroty głowy. Żona pana Bielańskiego, Stanisława mówi, że w momencie zajścia prokurator zaczął uciekać. Przyznaje, ze oboje od dawna mieli na pieńku z kolegą prokuratora. Dzień później zresztą został on skazany przez lubaczowski sąd na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu za groźby karalne i naruszenie nietykalności osobistej m.in. w stosunku do Andrzeja Bielańskiego. Konflikt dotyczył spraw osobistych. - Nie rozumiem jak prokurator może w ogóle pojawiać się w towarzystwie osoby oskarżanej o przestępstwa i uciekać z miejsca pobicia nie udzieliwszy pomocy pobitemu - denerwuje się Stanisława Bielańska, która w chwili zajścia zadzwoniła na policję. Kobietę, stojącą przy leżącym na chodniku mężu, zauważył przejeżdżający akurat w tym momencie patrol policji. Prokurator był tylko świadkiem? - Potwierdzam, że w niedzielę wieczorem miała miejsce interwencja na ul. Legionów w Lubaczowie. Wszczęte zostało postępowanie, zaś akta przekazano prokuraturze. Potencjalny sprawca został zatrzymany - stwierdził w rozmowie młodszy aspirant Krzysztof Farion, oficer prasowy lubaczowskiej policji. - Trafiło do nas doniesienie w tej sprawie. Rzeczywiście w tej sprawie występuje nasz prokurator. Wiele jednak wskazuje, że był on tylko świadkiem. Dla jasności sprawy przekazaliśmy ja prokuraturze w Przemyślu - poinformowała nas Maria Potoczna, prokurator rejonowy w Lubaczowie. Na razie prok. W. pozostaje w pracy, do chwili zakończenia sprawy nie zostaną wyciągnięte wobec niego żadne konsekwencje. Domniemany sprawca pobicia ma już postawione zarzuty. Został wobec niego zastosowany dozór policyjny. Andrzej Bielański zapowiada, że będzie domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec prokuratora pośrednio uczestniczącego w zajściu. SZYMON JAKUBOWSKI