Cała sprawa dotyczy gminnej dotacji dla klubu Strug Tyczyn. Pieniądze miały być przekazane na zorganizowanie dwóch obozów piłkarskich. Obozów jednak nie było, a cała sprawa znalazła swój epilog w sądzie. W piątek zarzut przeciwko nadużyciu władzy miał usłyszeć burmistrz Tyczyna Kazimierz Sz., jednak z powodu nieobecności jego adwokata sprawa została przełożona na maj. Sprawa ujrzała światło dzienne po tym, jak zgłosił ją do prokuratury w Rzeszowie Jacek Kotula, ówczesny przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Tyczynie. - Z ciekawości zacząłem dowiadywać się, gdzie piłkarze mieli obóz sportowy - opowiada Jacek Kotula. - Usłyszałem jednak, że nigdzie nie wyjechali. Klub rozliczył natomiast rzekomo zorganizowany obóz, przedstawiając rachunki z baru Żaczek w Tyczynie na łączną kwotę ponad 20 tys. zł - dodaje. Prezes przyznał, że żadnego obozu nie było Sprawą zajęła się Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej w Tyczynie. Jednocześnie Jacek Kotula twierdzi, że odwiedziła go w domu właścicielka baru Żaczek, która stwierdziła, że nie wydawała żadnych posiłków dla uczestników zgrupowania. - Mówiła mi, że burmistrz prosił ją o wypisanie takiego rachunku - relacjonuje Jacek Kotula. Ku zaskoczeniu wszystkich, w posiedzeniu komisji rewizyjnej wziął udział były prezes Strugu Tyczyn, Jarosław Ż. - Przyznał on, że żadnego obozu nie było - dodaje Jacek Kotula. Pieniądze miały być zwrócone Jacek Kotula twierdzi, że sformułowano zapytanie do radcy prawnego Urzędu Gminy w Tyczynie, jak należy postąpić w powstałej sytuacji. Radca w odpowiedzi na pismo stwierdził, że klub powinien zwrócić pieniądze wraz z odsetkami naliczonymi od dnia przekazania dotacji z budżetu gminy. W razie braku realizacji wezwania gmina miała skierować sprawę do sądu. - Kwota ta jednak nie została zwrócona, ani też nie zostało wszczęte jakiekolwiek postępowanie ze strony burmistrza Tyczyna - przyznaje Jacek Kotula. Jarosław Ż. skazany Ówczesny prezes Strugu Tyczyn, Jarosław Ż. miał postawione trzy zarzuty, za które został skazany przez sąd w Rzeszowie na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. - Jedyną osobą oskarżoną w tej sprawie pozostał burmistrz Kazimierz Sz. - mówi prokurator Tomasz Kozak. - Umorzono również sprawę pani z baru Żaczek, która wystawiła fakturę - dodaje. Pierwsza rozprawa przeciwko Kazimierzowi Sz. miała odbyć się w piątek, ale ze względu na to, że adwokat burmistrza złożył wniosek o jej przełożenie z powodów osobistych, rozprawa została przełożona na początek maja. Jeśli okaże się, że burmistrz działał na szkodę interesu publicznego, to grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 3, a jeśli osiągnął przy tym korzyść majątkową, to grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 10. Grzegorz Anton