Pierwszy telefon z pogróżkami od szaleńca odebrała w piątkowe popołudnie sekretarka Super Nowości. Piątek, godzina 12.25. W redakcji Super Nowości przebywa około kilkudziesięciu osób. Sekretarka odbiera pierwszy telefon od szantażysty. - Pomyślałam, że to głupi kawał, dlatego zanim zdążył dokończyć odłożyłam słuchawkę. Za chwilę zadzwonił znowu. "Słuchaj, ty stara k...", zaczął, ale strzeliłam słuchawką i pobiegłam powiedzieć dziennikarzom, co się stało. Trochę się przestraszyłam - opowiada pani Dorota. Groził 3 razy Parę minut później. Kolejny telefon od szaleńca odbierają pracownicy biura ogłoszeń. - W budynku są cztery ładunki wybuchowe. O 14.15 wybuchną, jeśli nie zapłacicie 100 tysięcy złotych. Pieniądze możecie dostarczyć śmigłowcem - grozi ten sam starszy męski głos. 12.30. Szantażysta dzwoni kolejny raz. Telefon odbiera pracownik ochrony. - Krzyczał, że pożegnamy się z życiem, jak nie dostanie pieniędzy - relacjonuje roztrzęsiony ochroniarz. - Od razu zadzwoniłem na policję. Przyjechali w pięć minut - opowiada Adam Cynk, dyrektor działu marketingu, który odebrał jeden z telefonów. Szybka ewakuacja 12.35. Policjanci ewakuują wszystkie osoby z zagrożonego wybuchem budynku. W akcji uczestniczy 34 funkcjonariuszy, z wydziału kryminalnego Komendy miejskiej, specjalnej sekcji do zwalczania terroryzmu i antyterroryści z KWP. Na miejscu jest straż pożarna i pogotowie ratunkowe, gazownicze i energetyczne. 12.45. Do budynku wchodzą pirotechnicy ze specjalnym sprzętem do wyszukiwania materiałów wybuchowych. Mają 55 minut na znalezienie ładunku w pięciopiętrowym biurowcu. - Zgodnie z procedurami, muszą się wycofać pół godziny przed wybuchem - wyjaśnia nadkom. Ryszard Rzeszutek, który kieruje akcją. Pracownicy Super Nowości i gapie czekają w napięciu w bezpiecznej, przepisowej odległości. Budynek czysty 13.40. Pirotechnicy kończą akcję. - Sprawdzili dokładnie cały budynek od piwnicy aż po dach, nie znaleźli żadnych materiałów niebezpiecznych i przypominających ładunek wybuchowy. Dla bezpieczeństwa otworzyli okna, odłączyli prąd i gaz - informuje nadkom. Rzeszutek. 13. 50. Do wybuchu zostało 25 minut. - Proszę się wycofać za naturalną zasłonę - instruują policjanci. Pracownicy Super Nowości chowają się za sąsiedni budynek. 14.15. Wszyscy wstrzymują oddech. Na szczęście okazuje się, że szaleniec nie spełnił swojej groźby. Kilkanaście minut później życie redakcji wraca do normy. Ale to nie zamyka sprawy. URSZULA PASIECZNA