Na szczęście obydwoje uratował młodszy aspirant Andrzej Zimny. - Jeszcze chwila i utonęlibyśmy - mówi uratowany. - Usłyszałem wołanie o pomoc. Zobaczyłem, jak Marian znika w studni - mówi Edward Wodara, sąsiad poszkodowanych. - Ruszyłem na pomoc. Zobaczyłem, że Marian wisi na łańcuchu wraz z matką. Zabrakło mi jednak sił, aby ich wyciągnąć. Zadzwoniłem na posterunek po pomoc - dodaje. Błyskawiczna akcja Na miejsce przybył mł. asp. Andrzej Zimny, dzielnicowy z posterunku policji w Czudcu. Razem z sąsiadem za pomocą przymocowanego do korby łańcucha wyciągnęli 78-letnią kobietę i jej 51-letniego syna, którzy szybko trafili pod opiekę lekarzy. Matce na ratunek Dopiero po wszystkim Marian Żybura opowiedział, jak doszło do wypadku. - Zobaczyłem mamę siedzącą na brzegu studni. Nagle zniknęła - mówi. - Bez wahania rzuciłem się na ratunek. Spuściłem drabinę, ale była za krótka. Rzuciłem się do studni. Mimo że woda była lodowata, cały czas ściskałem mamę w objęciach, wisząc na wiadrze i trzymając się łańcucha. Na szczęście pomoc nadeszła w porę - podkreśla. Okazało się, że kobieta od lat cierpiała na schizofrenię i miała myśli samobójcze. Obecnie Janina Cypryś jest w szpitalu pod opieką lekarzy. Policjant-ratownik To nie pierwszy bohaterski czyn mł. asp. Andrzeja Zimnego, który służy w policji od 14 lat. Kilka lat temu podczas patrolu o czwartej nad ranem wraz z kolegą, również w Przedmieściu Czudeckim, uratował z płonącego domu całą rodzinę. Jak sam przyznaje, nie czuje się bohaterem. Wypełnia tylko swoje obowiązki służbowe. ANDRZEJ ŁAPKOWSKI