- Wraz z nastaniem pierwszych cieplejszych dni nasze zdrowe bociany zaczęły kołować nad ośrodkiem. Wkrótce większość z nich opuści Przemyśl. W ośrodku pozostaną jedynie bociany kalekie. Takich jest ok. 30 - powiedział we wtorek lekarz weterynarii ośrodka, Radosław Fedaczyński. Kiedy zdrowe osobniki przygotowują się do zakończenia zimowania w Przemyślu, ptaki okaleczone rozpoczynają budowę gniazd na ziemi. Po ubiegłorocznym udanym lęgu pary bocianów, która nie potrafiła latać, bo miała trwale uszkodzone skrzydła, na terenie ośrodka usypano trzy, wysokie na ponad trzy metry, kopce ziemne. - Mamy nadzieję, że na ich szczycie niektóre, stale rezydujące w ośrodku pary, nie potrafiące latać, złożą jaja. Po raz pierwszy zdarzyło się to u nas w zeszłym roku. Wtedy trzy bociany wykluły się w gnieździe położonym na ziemi - przypomniał lekarz weterynarii ośrodka. Bociany bardzo rzadko składają jaja w gniazdach usytuowanych bezpośrednio na ziemi. Zazwyczaj budują je wysoko, obawiając się drapieżników, m.in. lisów. Fedaczyński nie wyklucza, że ubiegłoroczne, nietypowe zachowanie kalekich bocianów mogło mieć związek z założeniem w 2010 r. w ośrodku systemu odstraszania drapieżników, tzw. elektrycznego pastucha. - Widocznie ptaki poczuły się bezpiecznie i zdecydowały się na potomstwo - uznał weterynarz. Przemyski ośrodek działa od ponad dwudziestu lat. Są tam leczone ptaki i zwierzęta głównie z Podkarpacia, choć bywa, że również z sąsiednich województw. Co roku zimę spędzają tam ptaki, głównie bociany, które mają połamane skrzydła lub kończyny, zostały poturbowane w wyniku upadku z gniazd, były postrzelone lub porażone prądem. Po zimowej rehabilitacji, wiosną, większość wraca do swoich dawnych miejsc gniazdowania.