Wyjaśnianiem zarzutów o znęcanie się nad dziećmi, a nawet o molestowanie seksualne zajmują się pracownicy miejscowego starostwa oraz urzędu wojewódzkiego. O sprawie wspominano (na łamach Super Nowości) już w październiku zeszłego roku, gdy dyrektorka sanockiego domu dziecka Anna Chytła, zawiesiła w czynnościach służbowych swego podwładnego, byłego posła SLD, obecnego wiceprzewodniczącego rady powiatu Mariana K. Do jego zawieszenia doszło po tym, jak kilkoro wychowanków domu dziecka oskarżyło swego wychowawcę o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad nimi. Były poseł agresywnie odnosił się do swych podopiecznych, szarpał ich i bił. Wysłana wówczas do placówki specjalna komisja z urzędu wojewódzkiego uznała, że zeznania dzieci brzmią wiarygodnie. Marian K.: - To manipulacja Sam Marian K. stanowczo zaprzecza oskarżeniom. Mimo że prokuratura postawiła mu już zarzuty używania przemocy wobec dzieci twierdzi, że dyrektorka placówki prowadzi przeciw niemu kampanię, mającą na celu pozbycie się go z pracy. Według niego, nie przesłuchano wszystkich dzieci, zaś zeznania przeciw niemu są zmanipulowane. Tymczasem atmosfera w sanockim domu dziecka jest coraz gorsza. Przed świętami Bożego Narodzenia dyrektorka zwolniła z pracy kolejnego wychowawcę - Pawła L. Jednocześnie złożyła do prokuratury kolejne doniesienie, z którego wynika, że jej pracownik mógł dopuścić się molestowania podopiecznych. Tuż przed świętami, późnym wieczorem miał on uczyć trzy podopieczne kroków tanecznych, co przez dyrektorkę zostało odebrane niedwuznacznie. - Sprawa przeciwko Marianowi K. nie została jeszcze zakończona mimo postawienia zarzutów. Nie otrzymaliśmy natomiast jeszcze drugiego doniesienia - powiedział prok. Janusz Ohar z Prokuratury Okręgowej w Krośnie. Na razie jest ono w prokuraturze sanockiej, która najprawdopodobniej zdecyduje się na przekazanie go do Krosna. Dzieci wplątane w konlikt Konflikt w domu dziecka przeniósł się także na ostatnie w zeszłym roku obrady rady powiatu. Radni otrzymali apel sygnowany przez grupę wychowanków placówki. Żądają oni przywrócenia do pracy obu wychowawców. Twierdzą też, że są lekceważeni przez dyrektorkę domu dziecka, źle traktowani, a nawet głodzeni. Bardzo dokładnie badamy to, co się dzieje w tej placówce. Niestety, konflikt coraz mocniej odbija się na wychowankach. Myślę, że w ciągu kilku najbliższych dni znane będą wyniki kontroli prowadzonej przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie - powiedział sekretarz powiatu sanockiego Marian Kunc. Z dyrektorką domu dziecka nie udało się jak dotąd porozmawiać. Szymon Jakubowski