- W sezonie letnim, od maja do października odnotowaliśmy 141 wypraw i akcji. W 20 przypadkach działaliśmy z pomocą śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Bieszczady pochłonęły w tym roku cztery ofiary śmiertelne - powiedział naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR, Grzegorz Chudzik. Podkreślił on, że w ostatnim sezonie "Bieszczady przeżywały prawdziwy najazd gości, zauważany także na szlakach turystycznych". - Proporcjonalnie wzrosła również liczba wypadków wynikająca po części z nieuzasadnionego lekceważenia naszych gór - dodał. 202 ratowników górskich, w tym 16 ratowników zawodowych, oprócz Bieszczad opiekuje się turystami także w Beskidzie Niskim oraz na pogórzach Dynowskim i Przemyskim. - Ze względu na specyfikę terenu podejmujemy działania nie tylko w górach. Często uczestniczymy w akcjach poszukiwawczych na terenie całego Podkarpacia. Udzielamy pomocy ofiarom wypadków drogowych, w sytuacjach kryzysowych pomagamy miejscowej ludności - zaznaczył naczelnik Chudzik. Bieszczadzka grupa GOPR monitoruje obszar prawie 4 tys. kilometrów kwadratowych. W sobotę, podczas uroczystości w Bystrem, przyrzeczenie niesienia pomocy złożyło ośmiu nowych ratowników. W sierpniu 1961 r. Zarząd Główny GOPR w Zakopanem zlecił Karolowi Dziubanowi z Sanoka organizację grupy regionalnej GOPR w Bieszczadach. 21 września 1961 roku odbyło się zebranie organizacyjne, zaś 29 października w Komańczy zakończył się kurs pierwszego stopnia ratownictwa. Z wynikiem pozytywnym ukończyło go trzynastu ratowników. 16 grudnia 1961 r. odnotowano pierwszą interwencję. Na trasie biegowej, podczas zawodów kontuzji doznała narciarka. Ratownicy po opatrzeniu poszkodowanej odwieźli ją do szpitala furmanką. Od 1961 r. ratownicy bieszczadzkiej grupy interweniowali ponad 19 tysięcy razy.