Nowiny24.pl donoszą m.in. o "istnej rzeźni", która miała miejsce w listopadzie ub. r. W Bandrowie, Hoszowie i Moczarach wataha 24 wilków otoczyła stado koni. Ich ofiarą padło źrebię. "Zadusiły, wywlekły poza gromadę, na koniec uczty z malca niewiele zostało" - czytamy. W tych wsiach "znajdowano zagryzione domowe zwierzęta. Po kilka - kilkanaście sztuk naraz" - zaznaczono. Inny przypadek: wilki zagryzły dwie jałówki, po 250 kilo każda. Kolejny: jeden z mieszkańców z powodu ataków wilków w dwa lata stracił 58 owiec. Mieszkańcy są zaniepokojeni, gdyż wilki wkraczają też na podwórka i zagryzają pilnujące domostw psy. Potrafią również zaatakować w okolicach wyciągu narciarskiego, który mieści się przy lesie, a gdzie ludzie chodzili na spacery. Teraz już tego nie robią, ze strachu. Jak podkreśla lokalny portal, "drapieżnik zszedł do wsi, bo w lasach wyjadł już niemal wszystko, co było". A wilka, będącego pod ochroną, bez specjalnego zezwolenia "tknąć nie wolno". Wobec człowieka zwierzę strachu już nie odczuwa. Wśród mieszkańców, jak czytamy, panuje przekonanie, że "człowiek musi zginąć, żeby władza poszła po rozum do głowy". Więcej na portalu nowiny24.pl.