Drugi samochód wylądował w rowie po przeciwnej stronie. Mimo szoku i potłuczeń załoga strażaków rzuciła się na ratunek zakleszczonej w pojeździe kobiecie. Do zdarzenia doszło wczoraj o godz. 8.03. na drodze pomiędzy Miłocinem a Bratkowicami. - Jechaliśmy do akcji w Bratkowicach, gdzie drzewo spadło i zatarasowało drogę - mówi aspirant Michał Lech, dowódca zastępu z I jednostki ratowniczo gaśniczej z PSP w Rzeszowie. - Jak tylko znaleźliśmy się na drodze rozkazałem kierowcy zachować szczególną ostrożność, ze względu na fatalne warunki - zaznacza. Wypadek na łuku Wóz na sygnale przebijał się przez zatłoczone samochodami i zasypane śniegiem ulice. Byli już niedaleko celu, gdy doszło do nieprzewidzianych zdarzeń. - Przy wyjeździe z Miłocina zobaczyliśmy, że na łuku drogi samochód jadący z naprzeciwka zaczął dosłownie "tańczyć" na drodze - relacjonuje inny członek załogi - sekcyjny Krzysztof Marcinowski. - Wjechał na nasz pas ruchu. To był ułamek sekundy. Osobówka otarła się o wóz, a nasz kierowca ratując się przed "czołówką" odbił w prawo - dodaje. Ranni i dzielni Samochód strażacki wpadł do rowu a następnie ścinając słup energetyczny zatrzymał się kilkanaście metrów dalej w zaśnieżonym polu. - Pierwsze co chcieliśmy zrobić to wezwać pomoc - mówi Lech. - Jednak okazało się, że radiostacja została uszkodzona. O wypadku powiadomiłem dyżurnego przez komórkę - dodaje. W tym samym czasie pozostali strażacy rozglądali się za drugim samochodem. Okazało się, że wylądował w rowie po przeciwnej stronie. Mimo szoku i stresu bez wahania rzucili się na ratunek. - Zobaczyliśmy, że kierująca kobieta jest zakleszczona - opowiada młodszy aspirant Łukasz Matusz. - Samochód po zderzeniu ułożył się niefortunnie i wszystkie drzwi były zablokowane. Musieliśmy rozciąć blachę. Na szczęście poszkodowana była stabilna i przytomna. Niegroźne obrażenia Po chwili na miejsce dojechał inny zastęp straży, dwie karetki i policja. Trzech strażaków z czteroosobowej załogi biorącej udział w wypadku trafiło do szpitala. Po gruntowym przebadaniu okazało się, że mają jedynie stłuczenia i otarcia. Kilka godzin później wrócili do jednostki. Kierujący pojazdem strażak został przesłuchany i przebadany alkomatem. W chwili wypadku był trzeźwy. 32-letnia mieszkanka Rudnej Małej kierująca nissanem almerą również trafiła do szpitala przy ulicy Lwowskiej w Rzeszowie. Ma uraz głowy, lewej nogi i podudzia, dlatego pozostała pod opieką lekarzy. Pobrano od niej krew do badań na zawartość alkoholu. Kobieta jechała wymienić opony na zimowe. Miała je w bagażniku. Andrzej Łapkowski