Właściciele największego rzeszowskiego zakładu sprawiają wrażenie, jakby działali na jego niekorzyść. Po serii tekstów od byłych i obecnych pracowników redakcja Super Nowości otrzymuje dziesiątki telefonów i e-maili, z których wyłania się ponury obraz rzeszowskiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego. Wiele wskazuje na to, że obecni właściciele firmy od dłuższego czasu prowadzili zaskakującą politykę, która w ostateczności doprowadziła do poważnych problemów przedsiębiorstwa. WSK produkowała silniki GTD-350 do śmigłowców Mi-2, PZL-10S do samolotów Bryza, PZL-10W do śmigłowców Sokół oraz przekładnie do śmigłowców. Wcześniej wytwarzała też silniki odrzutowe SO-3 do samolotów Iskra, a później K-15 do samolotów Iryda. Dziwna polityka Amerykanów - Zmagazynowane w Rzeszowie silniki K-15, których Mielec nie odebrał ze względu na problemy z programem Irydy, Amerykanie po przejęciu WSK sprzedali za złotówkę do Mielca i ogłosili, że kończą produkcję, bo to rzekomo niesprawdzony silnik. Tym samym przyłożyli rękę do pogrzebu Irydy. Tymczasem WSK planowała produkcję zmodernizowanej wersji silnika oznaczonej K-16 - informuje redakcję Super Nowości osoba doskonale zorientowana w problemach podkarpackiego przemysłu lotniczego. Amerykanie wycofali się szybko z produkcji silników do Bryz, żeby Mielec montował w nich tylko kanadyjskie PT-6 produkcji Pratta właśnie (WSK wytwarza do nich części, na pełną produkcję w Rzeszowie nigdy się nie zgodzili). Produkcję silników do Sokołów zostawili, ale to są śladowe ilości - faktem jest, że może się im nie opłacać, ale głównym użytkownikiem jest armia, więc utrzymali dla pozorów. Amerykanie odmówili też serwisowania silników do Sokołów w Iraku i doprowadzili do przeniesienia produkcji (niewdrożonej jeszcze) przekładni do śmigłowców SW-4 do Świdnika. To przyczyniło się do opóźnienia całego programu. Spada jakość, spadają pensje? - O tym, że jakość remontów m.in. silników do śmigłowców Mi-2 przeprowadzanych przez WSK spadła, potwierdzają opinie użytkowników tych maszyn - służb MSWiA oraz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, przytaczane w prasie branżowej. Chodzi o jakość i terminowość prac - dodaje informator Super Nowości. Coraz bardziej dramatyczną sytuację, jaka ma miejsce w WSK, dopełnia fakt, że kierownictwo średniego szczebla informuje pracowników, iż mogą nastąpić kolejne zwolnienia z pracy. Pracownicy skarżą się, że są wręcz przymuszani do zgodzenia się na obniżkę pensji nawet o 400 złotych, zaś warunki pracy są coraz gorsze. Szymon Jakubowski, Krzysztof Kuchta