Nie można podawać jego nazwiska ani ujawniać twarzy. Ale ten sam przestępca ma w czasie trwania postępowania nieskrępowany dostęp do danych swej ofiary. Ten prawny absurd sprawia, że wiele osób boi się zeznawać w obawie przed zemstą. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, prawo wglądu do akt prowadzonego postępowania karnego ma zarówno osoba pokrzywdzona, jak i potencjalny sprawca zdarzenia. A w aktach sprawy znajduje się wiele informacji na temat ofiary. Np. adres zamieszkania, wykonywany zawód, często informacje o najbliższych. Teoretycznie więc bandzior, jeżeli tylko zada sobie odrobinę trudu, bez większych problemów może zdobyć informacje o osobie, która go "wsypała". Zemści się lub naśle kompanów - To naprawdę duży problem. Spotykam się z tym niemal codziennie, gdy osoba pokrzywdzona nie chce zeznawać, bojąc się zemsty przestępcy. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że bandyta ma prawie nieskrępowany dostęp do akt sprawy, gdzie znajdują się podstawowe dane o uczestniku postępowania. Nawet jak sam przestępca pójdzie za kraty, to może przecież nasłać swoich kompanów - mówi rzeszowski policjant z pionu dochodzeniowego, z kilkunastoletnim stażem pracy. Adres dla przestępcy Ofiara przestępstwa może mieć problemy z oprawcą także wtedy, gdy nie dojdzie do sprawy sądowej, a postępowanie prokuratorskie zostanie umorzone. Jeden z naszych informatorów opowiadał nam o swojej sprawie sprzed kilku lat, gdy na ulicy został zaatakowany przez dwóch chuliganów. O sprawie zawiadomił policję, która wszczęła śledztwo. - Bandziorów udało się znaleźć, ja ich rozpoznałem. Niestety, mieli czas, by ustalić zeznania. Nie udało im się udowodnić napaści na mnie - mówi nasz rozmówca. Po pewnym czasie otrzymał z prokuratury zawiadomieniu o umorzeniu dochodzenia z powodu niewykrycia sprawców. Wpadł w przerażenie, gdy na dole postanowienia zobaczył... adresy wszystkich występujących w sprawie osób, a więc swój oraz przestępców, którym przesłano taki sam dokument. - Zdębiałem ze strachu widząc własny adres. Chwała Bogu, że ktoś wpisał go błędnie. Autor: SZYMON JAKUBOWSKI Mec. Aleksander Bentkowski,adwokat, poseł i senator, minister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego: - W porównaniu do innych systemów prawnych nasz system jest i tak dosyć hermetyczny i prokurator ma stosunkowo duże uprawnienia, by podając ogólnikowe powody, odmówić udostępnienia akt czy też części ich podejrzanemu lub jego obrońcy. Może też wnieść o utajnienie dokumentów sprawy. Chociaż przyznać należy, że dzieje się tak nieczęsto. Najczęściej, w szczególnie skomplikowanych sprawach, np. dotyczących zorganizowanej przestępczości czy też przestępstw z tłem seksualnym lub z udziałem dzieci.