- Czy to normalne, żeby w biały dzień facet przychodził, spod kurtki wyciągał siekierę, niszczył auto i odchodził, jak gdyby nigdy nic? W końcu dojdzie do tragedii, ale wtedy będzie już za późno - mówi pan Tadeusz, prezes spółdzielni telekomunikacyjnej "Wist" w Łące (woj. podkarpackie). Mieszkańcy są bezsilni, policja też - Jesteśmy bezradni. Jeden z mieszkańców notorycznie niszczy auta pod naszą spółdzielnią, wybija nam szyby w oknach. Boimy się, że w końcu zrobi komuś krzywdę. Wczoraj znów zaatakował. Około godz. 2 w nocy kamieniami rozbił szybę. Jest nawet nagranie z monitoringu. Policja przyjechała, pomierzyli okna, a facet wciąż jest bezkarny - dodaje pan Tadeusz. "Czekamy na to, co on jeszcze wymyśli" Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. W samo południe ktoś podszedł do samochodów zaparkowanych na parkingu przed spółdzielnią, wyciągnął siekierę i poniszczył auta. Spółdzielnia zgłosiła sprawę na policję. Zatrzymano 43-letniego wandala. Po dwóch dniach mężczyzna wrócił do domu. Niecały miesiąc później zaatakował znowu - tym razem młotkiem i znowu rozbił auta. Przyjechała policja, a mężczyzna pozostał na wolności. Od 20 kwietnia do dziś, w kilkudniowych odstępach, mężczyzna wybija szyby w oknach firmy telekomunikacyjnej. - I co? - pyta prezes spółdzielni. - I nic! Jeździ tylko rowerem po wsi, a my tylko czekamy na to, co znowu wymyśli. Ludzie się boją Mieszkańcy zaczęli się bać. Sprzedawczyni w pobliskim sklepie mówi, że jak przyjeżdża rano do pracy, to najpierw patrzy na spółdzielnię i na to, czy coś zostało poniszczone. - Aż strach. Nie wiadomo, czy taki człowiek dziecka nie zaatakuje... No bo kto może być pewien czegokolwiek? Denerwuje mnie ta bezsilność. W końcu do tragedii dojdzie - ostrzega. Przyznał się i poddał karze O uciążliwego mieszkańca Łąki redaktorzy "Super Nowości" zapytali policję. - Sprawa tego mężczyzny jest nam znana. Wyszedł on na wolność po odbyciu 10-letniego wyroku. Wielokrotnie interweniowaliśmy w przypadkach aktów wandalizmu z jego strony. Pierwsza sprawa z 28 stycznia dotyczyła zniszczenia siekierą trzech aut. Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów i dobrowolnie poddał się karze. Zresztą tak samo było za każdym razem. Sprawą zajęła się prokuratura. - mówi podinsp. Zbigniew Kocój, oficer prasowy rzeszowskiej policji. Muszą najpierw go zbadać Edyta Lenart, zastępca Prokuratora Rejonowego w Rzeszowie wyjaśnia, że rzeczywiście toczy się postępowanie w sprawie zniszczenia mienia przez 43-latka z Łąki. Co więcej, istnieją wątpliwość co do jego poczytalności. - Mężczyzna został skierowany na badania psychiatryczne. Opinii jeszcze nie mamy - mówi prokurator Edyta Lenart. Katarzyna Szczyrek kszczyrek@pressmedia.com.pl