Pomysł posłów PO jest taki: Za unijne 60 mln euro przeznaczone na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego trzeba kupić 1200 fotoradarów, ustawić przy autostradach i drogach ekspresowych, połączyć w sieć i zintegrować z systemem ewidencji pojazdów. Informacja o zarejestrowania przekroczenia prędkości ma trafiać do systemu i urzędnicy będą w drodze administracyjnej nakładać wysokie grzywny na właścicieli samochodów. Będzie bezpieczniej? Stanisław Żmijan, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, orędownik systemu radarowego, przekonuje, że wprowadzenie pomysłu w życie poprawi bezpieczeństwo na polskich drogach. Argumentuje, że podobny system we Francji spowodował zmniejszenie się śmiertelności na drogach o połowę. Podkreśla też, że na niemieckich drogach w stu wypadkach giną 2 osoby, a w Polsce blisko 12. Bez punktów karnych, ale drogo Za przekroczenia prędkości sfotografowane przez fotoradary z sieci, nie będzie punktów karnych. Ich naliczenie wymaga zidentyfikowania kierowcy, a to trwa długo. Nowy system ma działać szybko. Rejestrowane będą tylko znaczne przekroczenia prędkości, o ponad 40 km/godz. Mandaty będą wynosić od 500 -1000 zł. Trwają też prace nad wprowadzeniem wyższych kar. Z tych założeń wynika, że karani będą kierowcy jadący autostradą ponad 170 km/godz lub "ekspresówką" ponad 150 km/godz. Do końca 2010 roku nie będzie na Podkarpaciu ani kilometra autostrady lub "ekspresówki", więc i fotoradarów na szczęście nie przybędzie. Autor: KRZYSZTOF ROKOSZ